zdradziłem żonę i nie żałuję

Albo ją złagodzić, gdyż jej straszliwy ciężar przekracza moje siły. Wiem, że nie byłem godzien zaufania, jakim mnie obdarzyłeś. Zdradziłem Twój sekret - a tego przecież nikt łatwo nie wybaczy, a tym bardziej najpotężniejszy spośród bogów. Jednak bardzo żałuję tego, co zrobiłem. Moje serce wypełniają smutek oraz pustka Translations in context of "ja pana zdradziłem" in Polish-English from Reverso Context: Ale pan mi zaufał a ja pana zdradziłem. Translation Context Grammar Check Synonyms Conjugation Conjugation Documents Dictionary Collaborative Dictionary Grammar Expressio Reverso Corporate Wybaczyłam zdradę, ale żałuję jednego | Ofeminin. "Sto razy dziennie wyobrażałam sobie, jak to robili. Jak jej dotykał". Agnieszka wybaczyła zdradę, ale jednej rzeczy do dziś żałuje. "Długo nie mogłam przeżyć, że jego ręce ślizgały się po ciele innej kobiety. Było trudno, ale w końcu wybaczyłam. Zdecydowałam się jednak, że z nim zostanę i nie żałuję. Gdyby nie zdrada, na pewno nie zdecydowałabym się na związek z S. Dziś jesteśmy już zaręczeni – zdradza Klaudia. Zobacz także: Jak zemściłam się za zdradę? Teraz żałuję, bo ta kobieta zmarnowała mi życie! „Mam 30 lat, 8-letnią córkę i wredną żonę, której nienawidzę. Jaki byłem głupi, że wziąłem z nią ślub” | Poleciałem na jej długie nogi i kocie ruchy. nonton film milea suara dari dilan 2020 full movie lk21. Po ¶lubie wraz z żon± zamieszkali¶my w małym jednopiętrowym domku u jej mamy. Od pocz±tku nasze relacje z te¶ciow± były okropne. Czepiała się mnie dosłownie o wszystko. Żona nie potrafiła przeciwstawić się matce a gdy na ¶wiat przyszło dziecko zostałem zepchnięty całkowicie na drugi plan i wyznaczony do roli maszynki do zarabiania pieniędzy. Tymczasem ¶lubna nie wróciła do pracy gdyż zgodnie ze swoj± mamusi± stwierdziły że to ja muszę zarabiać na dom. Nasz sex stawał się rutynowy aż w końcu żona stwierdziła że już nie potrzebuje zbliżeń. Przestała całkowicie dbać o siebie, roztyła się a jej styl ubierania (mimo nieskończonej 30-stki) przypominał raczej ubiór 50-letniej kobiety. Nie pomagały pro¶by, groĽby czy wręcz błagania. Odsuwali¶my się od siebie a te¶ciowa jeszcze pogorszyła sprawę. Tak minęło 7 lat lat a przez 2 lata nie współżyli¶my w ogóle. Straciłem wiarę w bycie mężczyzn±, jednak cały czas trwałe przy niej dla dobra dziecka. Nie przyszło mi do głowy abym mógł j± zdradzić w końcu przysięgałem przed ołtarzem. Kiedy pewnej nocy po raz kolejny prosiłem, wręcz błagałem o sex co¶ we mnie pękło i postanowiłem założyć profil na jednym z portali randkowych, choć miałem mieszane uczucia. Z niczym nie kłamałem, napisałem że jestem żonaty i mam dziecko. Wtedy odezwała się Ona, twierdz±c iż ludzi nie ocenia po tym iż s± w zwi±zku. Nasze rozmowy przez internet stawały się coraz częstsze. Dostałem to czego nie chciała dać mi żona - normalnej i szczerej rozmowy. Miałem cały czas wyrzuty sumienia czy dobrze robię czy nie powinienem tego skończyć. W końcu postanowili¶my się spotkać. Była cudowna, idealna w moim typie. Kiedy wyznała mi że już od dawna co¶ do mnie czuła a teraz kiedy mnie widzi zakochała się do szaleństwa, zupełnie straciłem głowę. Wędruj±c o¶wietlonymi uliczkami miasta, poczułem że chce mi się znów żyć. Tych spotkań odbyło się kilka, czułe romantyczne spacery, wypady do knajpek, romantyczne pocałunki. W końcu zdecydowali¶my się na łóżko. Romantyczna kolacja i noc w hotelu sprawiły iż wyleczyłem się ze wszystkich kompleksów jakich nabawiłem się przy żonie. Kiedy już my¶lałem że to ze mn± jest co¶ nie tak, obok mnie pojawił się anioł. I tak przeżyli¶my razem kilka najwspanialszych nocy w życiu. Czułem się wspaniale jak na jakim¶ cudownym mocnym haju, który nie przemijał. Co ciekawe zauważyłem iż dobra energia, któr± wytwarzam działa na innych ludzi w moim otoczeniu, którzy zaczęli to odwzajemniać. Stałem się bardziej otwarty i ¶miały, znikn±ł mój posępny nastrój i pogr±żanie się we własnym utopijnym ¶wiecie złożonym z problemów. Co ciekawe relacje z żon± zaczęły się poprawiać, czułem że jakim¶ dziwnym trafem ponownie zaczyna dostrzegać we mnie mężczyznę. Mój zwi±zek z kochank± rozpadł się równie szybko jak się zacz±ł, ona znalazła kogo¶ innego a ja znów poczułem co¶ do żony. Ze wzajemno¶ci±. Od tamtej pory z żon± jest mi cudownie, dogadujemy się jak nigdy przedtem. Wiem jedno: To zdrada odmieniła moje życie, stałem się dowarto¶ciowany i pozbyłem się kompleksów jako facet i jako człowiek. Naprawiłem kontakty z ludĽmi i z żon±. Wiem że pewnie mnie potępicie ale nie żałuję i je¶li mógłbym zrobiłbym to jeszcze raz. I innym polecam to samo. Zdrada to najlepsza terapia, pod warunkiem że nie wyjdzie na jaw i pozostanie ukryta. Strona 1 z 4 1 2 3 4 > Maja32 dnia marzec 19 2014 17:03:40 Coz, masz szczescie, ze sie nie wydało Czy kiedys jej tego nie wykrzyczysz np w zlosci lub czy sie jakos inaczej nie wyda.. Nie wiem, dla jej dobra mam nadzieje, ze nie Skoro potrafisz z tym zyc... coz... swiadczy to tylko o Tobie Widac, ze tak naprawde problemy były w Tobie - niska samoocena, a nie w żonie (brak seksu, zły wygl±d) Dojrzały człowiek nie szuka rozwi±zań problemów w seksie z inna.... Dla dobra swojego i zony radzę tylko, zebys sie przebadal (HIV, wzw, wr etc.) binka dnia marzec 19 2014 17:15:20 Heh, Można tylko tak po cichutku aby nikt się nie dowiedział , co¶ mi to przypomina. Teraz mam rogala na buzi, kiedy¶ nie było mi do ¶miechu. Deleted_User dnia marzec 19 2014 17:23:38 ...I żyli długo i szczę¶liwie... Czy to kolejne, wyimaginowane "love story"? Bo tracę zmysły... Chyba pójdę na urlop... rekonstrukcja dnia marzec 19 2014 18:29:39 Z niczym nie kłamałem, napisałem że jestem żonaty i mam dziecko. Wtedy odezwała się Ona, twierdz±c iż ludzi nie ocenia po tym iż s± w zwi±zku. F a s c y n u j ± c e. Jaka inteligentna, jaka wrażliwa, jaka niesamowita ... To niebywałe, że kogo¶ tak warto¶ciowego można znaleĽć na portalu randkowym. bunny dnia marzec 19 2014 19:33:27 Moim zdaniem kolejna bajka, zwłaszcza ostatnie zdanie... Drewno dnia marzec 19 2014 19:35:42 Zdrada naprawiła Twoje małżeństwo.... Hm, dziękuje Coraz więcej tutaj opowie¶ci z mchu i paproci. Jakże fajna recepta na poprawienie sobie humoru, i dowarto¶ciowanie się. Ciekawe tylko, jak prawda o zdradzie zadziałała by na Twoj± niedobr± żonę?Chyba,że z pomoc± znów przyszedłby ten anioł, i załatwił sprawę. Dla mnie to kolejna prowokacja. Nox dnia marzec 19 2014 20:12:34 no to pewnie również wspaniale dogadujesz się z te¶ciow± i nadal możecie mieszkać razem. ed65 dnia marzec 19 2014 20:16:20 A ¶wistak dalej zawija w sreberka ...... no to pewnie również wspaniale dogadujesz się z te¶ciow± i nadal możecie mieszkać razem I w dodatku teraz jest seks we trójkę: żona, te¶ciowa i łon I żyli długo i szczę¶liwie zawiedzionyfac dnia marzec 19 2014 20:22:54 Drewno masz racje zdrada nie naprawia, dla mnie to przechwałki, ze udało się zataić zdradę ciekawe co biedak zrobi jak po jakim¶ czasie to wyjdzie a zawsze wyłazi , jaka bajeczkę żonce poci¶nie securityman?? Komentarz doklejony: ed65 samo sedno Mimi7 dnia marzec 19 2014 21:10:51 czy za jakis czas jak znowu poczujesz, że zwi±zek z żon± to nie to, znowu w ramach terapii zdradzisz?Soryyyy,ale mare to nie jest Strona 1 z 4 1 2 3 4 > Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ. fot. Adobe Stock Byłem żonaty prawie 10 lat, kiedy na firmowej imprezie integracyjnej poznałem Julię. Zrobiła na mnie piorunujące wrażenie… Wysoka, postawna blondynka o pełnych kształtach. W jej zielonych oczach dostrzegłem przyzwolenie na niezobowiązujący flirt. Po części oficjalnej poszliśmy całą grupą do nocnego klubu. Leciał akurat jakiś wolny kawałek, więc po wypiciu małego drinka, poprosiłem Julię do tańca. Jej ciepłe ciało idealnie pozwalało się prowadzić i przytulać. Bawiliśmy się długo, nie zwracając uwagi na pozostałych kolegów. Obudziłem się rano w pokoju hotelowym na okropnym kacu. Julia spała obok. Na podłodze walały się nasze ubrania, a na stoliku stała napoczęta butelka whisky i dwie lampki. Ostrożnie podniosłem się z łóżka. Nie chciałem, żeby Julia się obudziła. Powlokłem się do łazienki i wszedłem pod zimny prysznic. Od razu poczułem się o niebo lepiej. Niestety, wraz z lepszym samopoczuciem fizycznym pojawiły się wyrzuty sumienia. „Jak to się stało?”– pytałem samego siebie. – „Przecież kocham swoją żonę”. Postanowiłem sobie, że był to pierwszy i ostatni wyskok I że żona o niczym się nie dowie. Wróciłem do pokoju i spojrzałem na łóżko. Śpiąca Julia wyglądała ładnie i niewinnie. Nagle otworzyła oczy i wyciągnęła do mnie ramiona. – No chodź, dzikusie… – zamruczała. – Poranny seks dobrze nam zrobi. Pokręciłem głową przecząco. – Przepraszam cię – powiedziałem, przełykając nerwowo ślinę. – Muszę dojść do siebie, a za parę godzin wyruszam do domu. – Wolałbyś, żebym sobie poszła, prawda? – Julia przyglądała mi się uważnie. – Cóż… – wybąkałem. – Tak chyba będzie najlepiej. Kiedy wyszła, pozbierałem swoje rzeczy i niedbale wcisnąłem je do torby, po czym zszedłem na dół napić się kawy. Starałem się nie myśleć o tym, co zaszło. Jednak nieczyste sumienie za nic nie dawało mi spokoju. Późnym popołudniem ruszyłem do domu. Agata powitała mnie na progu naszego mieszkania. Nie patrząc jej w oczy, powiedziałem, że głowa mnie boli i chciałbym odpocząć. – Te wyjazdy są męczące jak cholera – rzuciłem ponuro, opadając na fotel przed telewizorem. Julia przeniosła się do mojego biurowca Nasza firma ma swoje oddziały w różnych częściach miasta, a ona upodobała sobie akurat ten, w którym pracowałem. Miałem widywać ją teraz codziennie. Niech to szlag. – Witaj, Jacusiu – Julia uśmiechnęła się niewinnie. – Pracuję piętro niżej. Będziemy częściej się teraz spotykać i nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy. Zagryzłem usta. – Tamta noc, Julio… – zacząłem po chwili – więcej się nie powtórzy. Mam żonę. Kocham ją. – Szkoda, że wtedy jakoś o tym nie pamiętałeś – wycedziła zimno i wyszła, trzaskając drzwiami. Kilka dni panował względny spokój. Julię widziałem ze dwa razy w bufecie. Skinąłem jej tylko głową, dając do zrozumienia, że nie chcę z nią rozmawiać. – Udajesz, że mnie nie znasz? – wparowała do mojego pokoju. – Uwiodłeś mnie i wykorzystałeś, a teraz odwracasz głowę na mój widok?! – Czego ty chcesz, kobieto? – dosłownie mnie zatkało. – Niczego ci nie obiecywałem. – Jesteś facetem, o jakim marzyłam. Tobie też się podobało… Chcę się z tobą spotykać – powiedziała dobitnie. – To niemożliwe – krzyknąłem, tracąc powoli cierpliwość. – Daj mi spokój. Spojrzała tak, że ciarki przeszły mi po plecach, i opuściła mój gabinet. Oparłem ciężką głowę na rękach i tępo wpatrywałem się w ekran komputera. Nie ma co, zapędziłem się w kozi róg! Następnego dnia w bufecie pochyliła się nade mną. – Wpadniesz wieczorem? – wyszeptała. – Przygotuję pyszną kolację… – Dziękuję, nie skorzystam – warknąłem. – Czy do ciebie nic nie dociera? Julia mnie osaczała. Czułem kłopoty… – Odmawiasz mi? – spytała z urazą. – Przecież słyszysz, nie? – podniosłem się wściekły i jak najszybciej wyszedłem, zostawiając jedzenie i oniemiałą Julię. Ledwo usiadłem za biurkiem, pojawiła się znowu. – Jacek, proszę – zaszemrała ugodowo. – Dlaczego nie możemy się zobaczyć od czasu do czasu? Czy to takie straszne? – Nie będę się z tobą widywał poza pracą. – Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. – To twoje ostatnie słowo? – Tak, do diabła! – wykrzyczałem jej w twarz. – Wynocha! – Pożałujesz tego, ty… tchórzu! – rzuciła. Ledwo wybiegła, drzwi znowu się otworzyły i zobaczyłem swoją żonę. – Jacuś, dlaczego tak krzyczałeś na tę panią? – zapytała nieco wystraszona. Machnąłem lekceważąco ręką, ale nie mogłem opanować wściekłości. – Co jest, Agata? Stało się coś? – Chciałam wziąć auto – powiedziała. – Mam coś do załatwienia w mieście. – Dobrze – podałem jej kluczyki. – Przyjechać po ciebie? – Nie – odparłem. – Wrócę autobusem. Do zobaczenia w domu. Od tego dnia wciąż byłem zestresowany i nerwowy. W firmie aż huczało na mój temat. Potem dowiedziałem się, że Julia opowiadała na prawo i lewo niestworzone historie o rzekomym romansie między nami. Te rewelacje dotarły do mojej żony I wtedy rozpętało się piekło. Na początku Agata nawet nie chciała ze mną rozmawiać. Snuła się bez celu po domu i widać było, że cierpi. Potem zagroziła, że mnie zostawi. Nie chciała mnie wysłuchać. – Masz romans z tą kobietą, tak? – wybuchnęła po tygodniu. – Boże, jak mogłeś?! – To nie tak… – broniłem się nieporadnie. – Pozwól sobie wytłumaczyć. Agata usiadła sztywno, czekała. Opowiedziałem żonie wszystko od początku do końca, starałem się być obiektywny i niczego nie przemilczałem. Obiecałem, że poszukam innej pracy, cokolwiek zechce… Zresztą naprawdę zdradziłem ją tylko ten jeden raz! – Bardzo tego żałuję, kochanie – powiedziałem na koniec. – Nie wiem, co bym jeszcze mógł dodać, żebyś uwierzyła. Bardzo mi przykro, że sprawiłem ci ból. Wybacz mi, proszę. – Wydawało mi się, że mnie po prostu kochasz… – odezwała się po dłuższej chwili. – Że nasze małżeństwo opiera się na mocnych i solidnych podstawach. Ukryła twarz w dłoniach i długo wstrzymywany szloch wstrząsnął jej ciałem. Chciałem ją objąć, przytulić, ale mnie odepchnęła. Poszła do sypialni. Ogarnął mnie strach, że mi nie przebaczy. Tak bałem się rozstania. – Musisz dać mi trochę czasu, Jacek – usłyszałem nagle głos żony. – Zawiodłeś mnie. Nie wiem, czy uda mi się znów ci zaufać. – Agatko, ja zrobię wszystko… – zacząłem, ale ona znów weszła do sypialni, zamykając za sobą drzwi. – Kochanie, zrobię wszystko, by naprawić to, co zepsułem. Słyszysz? Wszystko. Czytaj także:„Zostawiłem żonę dla stażystki. Teraz widzę, jaki byłem głupi”„Ja, dorosły facet, zakochałem się w koleżance własnej córki" - list do redakcji„Żałuję, że rozwiodłem się dla młodszej o 20 lat kochanki” - list do redakcji Czy można zdradzić kogoś i jednocześnie go kochać? Są różne opinie na ten temat. Niektórzy uważają, że gdy ktoś darzy swoją drugą połówkę prawdziwym uczuciem, nigdy tego nie zrobi. Inni z kolei mówią o rozróżnianiu dwóch sfer: fizycznej i miłosnej. Jak można się domyślić, kobietom nie za bardzo się to podoba. Charakteryzuje je bardziej romantyczne podejście do związku. „Moja dziewczyna zachowuje się jak facet. Pluje na ziemię, siada z szeroko rozstawionymi nogami i…” Adrian, znajomy naszego redakcyjnego kolegi, jest zdania, że jedno nie wyklucza drugiego, chociaż on również nie oddziela miłości fizycznej od uczucia. Niestety wyniku pewnych okoliczności dopuścił się zdrady swojej dziewczyny, Sandry. Mężczyzna czuje ogromne wyrzuty sumienia. Ono podpowiada mu, aby przyznał się do wszystkiego i poprosił kobietę o wybaczenie, ale Adrian obawia się jej reakcji. Adrian jest ciekawy, czy wybaczyłybyście swoim partnerom skok w bok, gdyby historia będąca jego udziałem dotyczyła również ich. Poznajcie szczegóły. - Już po kilku miesiącach bycia z Sandrą czułem, że to ta jedyna kobieta, z którą chciałbym stworzyć poważny związek i założyć rodzinę. Po kilku latach tylko upewniłem się w tym zamiarze. Moja dziewczyna jest cudowną kobietą: wyrozumiałą, cierpliwą, dobrą, inteligentną i troskliwą. Nie mógłbym znaleźć lepszej. Wiele z was po przeczytaniu tych słów zapewne zada sobie pytanie, jak można zdradzić taką kobietę. Wierzcie mi, ja również je sobie zadaje. Mogę powiedzieć tylko jedno, chociaż wiem, że to mnie nie usprawiedliwia – nie byłem sobą. Do zdrady doszło kilka tygodni temu. Jeden z moich kumpli urządził urodziny. To miał być męskie spotkanie, ale w ostatniej chwili okazało się, że dołączą do nas dwie znajome jednego z zaproszonych facetów. Na jakiej zasadzie? Nie mam pojęcia, ale gdybym miał najmniejsze podejrzenie co do wydarzeń, jakie nastąpią, nie poszedłbym tam. Nic nie zapowiadało tragedii. Dziewczyny były miłe i nie przeszkadzało im nasze typowo męskie zachowanie, czyli jedzenie palcami, picie piwa z butelki i trzymanie nóg na stole. W pewnym momencie jedna z nich usiadła obok mnie i zaczęła rozmawiać tylko ze mną. Zauważyłem, że próbuje ze mną flirtować. Nie chciałem być dla niej niemiły, ponieważ to koleżanka kumpla, ale jednocześnie starałem się zachować jak największy dystans ze względu na Sandrę. Po kilku godzinach towarzystwo zaczęło się wykruszać. Niektórzy wrócili do domu, a inni zasnęli. Adrian, jako dobry przyjaciel, miał zamiar zostać do następnego dnia, aby pomóc doprowadzić mieszkanie do porządku. Nie czuł senności, a nowa znajoma ciągle zabawiała go rozmową. „Chciałbym się oświadczyć dziewczynie, ale nie mam pieniędzy i nie zapewnię jej godnego życia” - W końcu straciłem kontrolę. Wypiłem zbyt dużo. Nie wiem, jak to się stało, bo zawsze się pilnowałem. Ostatni raz, kiedy się upiłem, miał miejsce kilka lat temu. W pewnym momencie koleżanka mojego przyjaciela zaczęła się do mnie dobierać. Próbowałem się opierać, ale moja wola słabła coraz bardziej. Wtedy ona powiedziała, że zaprowadzi mnie do drugiego pokoju, żebym mógł się położyć i zasnąć. Pozwoliłem jej to zrobić. No i stało się. Zrobiliśmy to. Nie zrzucam całej winy na tamtą dziewczynę, chociaż gdyby nie jej naciski, do niczego by nie doszło. Ja również ponoszę odpowiedzialność za ten szczeniacki wybryk. Wypiłem za dużo alkoholu. Obudziłem się przed południem w mieszkaniu znajomego i przypomniałem sobie wydarzenia sprzed kilku godzin. Poczułem ogromny wstyd i żal. Rozpłakałem się, bo uświadomiłem sobie, jak wielką krzywdę wyrządziłem Sandrze. Od tamtej pory nie mogę sobie z tym poradzić. Zastanawiam się, czy powiedzieć o wszystkim mojej dziewczynie czy nie. Nie chcę, żeby cierpiała i mam poważne obawy, czy mi wybaczy. Ale czy będę potrafił żyć z nią tak, jak do tej pory? Wyrzuty sumienia są okropne, dręczą mnie za dnia i w nocy. Dodam tylko, że nikt nie wie, co zaszło podczas imprezy urodzinowej mojego przyjaciela. Czy dziewczyna, z którą zdradziłem Sandrę, wygada się? Trudno powiedzieć. Dałbym wiele, aby móc cofnąć czas. Niestety nie da się tego zrobić. Teraz mogę jedynie podjąć decyzję, czy poinformować o wszystkim moją dziewczynę. „Facet zaplanował dla nas beznadziejne walentynki. Czuję się upokorzona!” Na koniec Adrian zadaje pytanie: - Gdyby moja historia dotyczyła waszego partnera, wybaczyłybyście mu? Po ¶lubie wraz z żon± zamieszkali¶my w małym jednopiętrowym domku u jej mamy. Od pocz±tku nasze relacje z te¶ciow± były okropne. Czepiała się mnie dosłownie o wszystko. Żona nie potrafiła przeciwstawić się matce a gdy na ¶wiat przyszło dziecko zostałem zepchnięty całkowicie na drugi plan i wyznaczony do roli maszynki do zarabiania pieniędzy. Tymczasem ¶lubna nie wróciła do pracy gdyż zgodnie ze swoj± mamusi± stwierdziły że to ja muszę zarabiać na dom. Nasz sex stawał się rutynowy aż w końcu żona stwierdziła że już nie potrzebuje zbliżeń. Przestała całkowicie dbać o siebie, roztyła się a jej styl ubierania (mimo nieskończonej 30-stki) przypominał raczej ubiór 50-letniej kobiety. Nie pomagały pro¶by, groĽby czy wręcz błagania. Odsuwali¶my się od siebie a te¶ciowa jeszcze pogorszyła sprawę. Tak minęło 7 lat lat a przez 2 lata nie współżyli¶my w ogóle. Straciłem wiarę w bycie mężczyzn±, jednak cały czas trwałe przy niej dla dobra dziecka. Nie przyszło mi do głowy abym mógł j± zdradzić w końcu przysięgałem przed ołtarzem. Kiedy pewnej nocy po raz kolejny prosiłem, wręcz błagałem o sex co¶ we mnie pękło i postanowiłem założyć profil na jednym z portali randkowych, choć miałem mieszane uczucia. Z niczym nie kłamałem, napisałem że jestem żonaty i mam dziecko. Wtedy odezwała się Ona, twierdz±c iż ludzi nie ocenia po tym iż s± w zwi±zku. Nasze rozmowy przez internet stawały się coraz częstsze. Dostałem to czego nie chciała dać mi żona - normalnej i szczerej rozmowy. Miałem cały czas wyrzuty sumienia czy dobrze robię czy nie powinienem tego skończyć. W końcu postanowili¶my się spotkać. Była cudowna, idealna w moim typie. Kiedy wyznała mi że już od dawna co¶ do mnie czuła a teraz kiedy mnie widzi zakochała się do szaleństwa, zupełnie straciłem głowę. Wędruj±c o¶wietlonymi uliczkami miasta, poczułem że chce mi się znów żyć. Tych spotkań odbyło się kilka, czułe romantyczne spacery, wypady do knajpek, romantyczne pocałunki. W końcu zdecydowali¶my się na łóżko. Romantyczna kolacja i noc w hotelu sprawiły iż wyleczyłem się ze wszystkich kompleksów jakich nabawiłem się przy żonie. Kiedy już my¶lałem że to ze mn± jest co¶ nie tak, obok mnie pojawił się anioł. I tak przeżyli¶my razem kilka najwspanialszych nocy w życiu. Czułem się wspaniale jak na jakim¶ cudownym mocnym haju, który nie przemijał. Co ciekawe zauważyłem iż dobra energia, któr± wytwarzam działa na innych ludzi w moim otoczeniu, którzy zaczęli to odwzajemniać. Stałem się bardziej otwarty i ¶miały, znikn±ł mój posępny nastrój i pogr±żanie się we własnym utopijnym ¶wiecie złożonym z problemów. Co ciekawe relacje z żon± zaczęły się poprawiać, czułem że jakim¶ dziwnym trafem ponownie zaczyna dostrzegać we mnie mężczyznę. Mój zwi±zek z kochank± rozpadł się równie szybko jak się zacz±ł, ona znalazła kogo¶ innego a ja znów poczułem co¶ do żony. Ze wzajemno¶ci±. Od tamtej pory z żon± jest mi cudownie, dogadujemy się jak nigdy przedtem. Wiem jedno: To zdrada odmieniła moje życie, stałem się dowarto¶ciowany i pozbyłem się kompleksów jako facet i jako człowiek. Naprawiłem kontakty z ludĽmi i z żon±. Wiem że pewnie mnie potępicie ale nie żałuję i je¶li mógłbym zrobiłbym to jeszcze raz. I innym polecam to samo. Zdrada to najlepsza terapia, pod warunkiem że nie wyjdzie na jaw i pozostanie ukryta. Strona 1 z 4 1 2 3 4 > Maja32 dnia marca 19 2014 16:03:40 Coz, masz szczescie, ze sie nie wydało Czy kiedys jej tego nie wykrzyczysz np w zlosci lub czy sie jakos inaczej nie wyda.. Nie wiem, dla jej dobra mam nadzieje, ze nie Skoro potrafisz z tym zyc... coz... swiadczy to tylko o Tobie Widac, ze tak naprawde problemy były w Tobie - niska samoocena, a nie w żonie (brak seksu, zły wygl±d) Dojrzały człowiek nie szuka rozwi±zań problemów w seksie z inna.... Dla dobra swojego i zony radzę tylko, zebys sie przebadal (HIV, wzw, wr etc.) binka dnia marca 19 2014 16:15:20 Heh, Można tylko tak po cichutku aby nikt się nie dowiedział , co¶ mi to przypomina. Teraz mam rogala na buzi, kiedy¶ nie było mi do ¶miechu. Deleted_User dnia marca 19 2014 16:23:38 ...I żyli długo i szczę¶liwie... Czy to kolejne, wyimaginowane "love story"? Bo tracę zmysły... Chyba pójdę na urlop... rekonstrukcja dnia marca 19 2014 17:29:39 Z niczym nie kłamałem, napisałem że jestem żonaty i mam dziecko. Wtedy odezwała się Ona, twierdz±c iż ludzi nie ocenia po tym iż s± w zwi±zku. F a s c y n u j ± c e. Jaka inteligentna, jaka wrażliwa, jaka niesamowita ... To niebywałe, że kogo¶ tak warto¶ciowego można znaleĽć na portalu randkowym. bunny dnia marca 19 2014 18:33:27 Moim zdaniem kolejna bajka, zwłaszcza ostatnie zdanie... Drewno dnia marca 19 2014 18:35:42 Zdrada naprawiła Twoje małżeństwo.... Hm, dziękuje Coraz więcej tutaj opowie¶ci z mchu i paproci. Jakże fajna recepta na poprawienie sobie humoru, i dowarto¶ciowanie się. Ciekawe tylko, jak prawda o zdradzie zadziałała by na Twoj± niedobr± żonę?Chyba,że z pomoc± znów przyszedłby ten anioł, i załatwił sprawę. Dla mnie to kolejna prowokacja. Nox dnia marca 19 2014 19:12:34 no to pewnie również wspaniale dogadujesz się z te¶ciow± i nadal możecie mieszkać razem. ed65 dnia marca 19 2014 19:16:20 A ¶wistak dalej zawija w sreberka ...... no to pewnie również wspaniale dogadujesz się z te¶ciow± i nadal możecie mieszkać razem I w dodatku teraz jest seks we trójkę: żona, te¶ciowa i łon I żyli długo i szczę¶liwie zawiedzionyfac dnia marca 19 2014 19:22:54 Drewno masz racje zdrada nie naprawia, dla mnie to przechwałki, ze udało się zataić zdradę ciekawe co biedak zrobi jak po jakim¶ czasie to wyjdzie a zawsze wyłazi , jaka bajeczkę żonce poci¶nie securityman?? Komentarz doklejony: ed65 samo sedno Mimi7 dnia marca 19 2014 20:10:51 czy za jakis czas jak znowu poczujesz, że zwi±zek z żon± to nie to, znowu w ramach terapii zdradzisz?Soryyyy,ale mare to nie jest Strona 1 z 4 1 2 3 4 > Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ. fot. Adobe Stock, Graphicroyalty Nigdy nie ukrywałam, że nie chcę mieć dzieci. Zyskałam co do tego pewność jeszcze w liceum, choć moja buńczuczna decyzja była wyśmiewana na forum rodzinnym. Na zasadzie: tak, tak, bardzo dobrze, teraz skup się na maturze i studiach, na dzieci przyjdzie czas później, wtedy ci się odwidzi. Nie odwidziało mi się. Koleżanki zaręczały się, wychodziły za mąż, rodziły dzieci. Chodziłam na kolejne bociankowe, kupowałam kocyki i rożki w prezencie, ale nie pociągały mnie bobaski ani własne, ani cudze. Dla innych słodkie, dla mnie rozwrzeszczane i brudne. Tak mam. Na ostatnim roku studiów poznałam Marka. Szybko między nami zaiskrzyło, w czym pomogło jasne postawienie sprawy, że nie chcemy dzieci. Oboje. Mieliśmy zbyt dużo planów, zbyt wielki głód życia. Ja kończyłam wydział pielęgniarski i wiedziałam, że będę mieć wymagającą pracę. Po dyżurach chciałam odpoczywać, a nie zajmować się dzieciakami. W wakacje chciałam zwiedzać świat, a nie gnić w brodziku przy basenie hotelowym… Nie czułam żadnego instynktu, o którym tyle mówiły moje koleżanki, ciotki i kuzynki. Nie czułam żadnej potrzeby rozmnażania się. Nie widziałam w tym sensu, poza takim, że ten mały ktoś kiedyś będzie tyrał na moją emeryturę. Mama załamywała ręce, choć przecież znała moje stanowisko od lat. Tak, jesteśmy razem z Markiem, może kiedyś weźmiemy ślub, a na razie jest nam dobrze tak, jak jest, a dzieci zgodnie nie chcemy. Rodzinne wieszczki twierdziły, że jak się tylko pobierzemy, to wcześniej czy później pojawi się „projekt dzidziuś”. Oboje przewracaliśmy oczami. Wiedzieliśmy swoje. Ślub obył się bez wesela. Ot, skromna uroczystość z obiadem tylko dla najbliższych. Nie chcieliśmy imprezy na dwieście osób, za którą kredyt spłacalibyśmy latami. Było pięknie, wzruszająco i bez zadęcia. Za to tuż po ślubie spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy na miesiąc miodowy do Indii, a potem do Nowej Zelandii. To było nasze marzenie, które wreszcie postanowiliśmy spełnić. Trudno mi było wynegocjować tak długi urlop w pracy, pielęgniarki są zwykle potrzebne na okrągło. Markowi w urzędzie miasta też nie było wiele lżej, ale w końcu koledzy jakoś podzielili jego pracę między siebie. Pojechaliśmy. Każdy dzień tej podróży był po prostu wspaniały. Od świtu zanurzałam się w atmosferze i zapachach Indii, w egzotycznych smakach, we wspaniałych widokach. A w Nowej Zelandii było jeszcze piękniej, jeszcze bardziej magicznie. Coś niesamowitego… Ze szczęścia niemal fruwałam, że mogę tam być razem z Markiem, że tak właśnie zaczynamy naszą podróż przez życie. Podobnie wyobrażałam sobie jej dalszą część. Będziemy ciężko pracować, a w wolnym czasie wojażować, zwiedzać cudowne miejsca, docierać w zakątki, o jakich większość ludzi nawet nie słyszała. – Inni mogą to oglądać co najwyżej na zdjęciach w internecie, a my naprawdę tu jesteśmy – mruczałam, wtulając się wieczorem w ramiona Marka. – Ale mamy szczęście. Nie chcę tego nigdy zmieniać. Wtedy nie usłyszałam, co mi odpowiedział, bo zasnęłam. Obudził się w nim instynkt Im bliżej było końca naszej podróży, tym bardziej wyczuwałam, że mój mąż jest jakiś nieswój. Dopytywałam, czy coś mu dolega, ale nie chciał powiedzieć. – Wszystko okej – powtarzał jak zdarta płyta, co wcale mnie nie uspokajało. Za dobrze go znałam. W końcu któregoś wieczoru, kiedy nie odpuszczałam, wydusił z siebie to, co go męczyło: – Chcę mieć z tobą dziecko. Szok. Takiego życzenia kompletnie się nie spodziewałam. Znaliśmy się sześć lat, wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko. Usiadłam, kompletnie zaskoczona, nie wiedząc, co powiedzieć. – Przepraszam, wiem, że to dla ciebie mały wstrząs. Myślałem, że nie będzie mi na tym zależeć, że nie zacznie… Sądziłem, że to nie ma znaczenia, ale… od jakiegoś czasu w kółko o tym rozmyślam, jakiś instynkt ojcowski czy coś – próbował żartować. Nie było mi do śmiechu. – Od jakiegoś czasu? Czyli od kiedy? Sprecyzuj. Jeszcze miesiąc temu naszym rodzinom tłumaczyliśmy, że nie ma takiej opcji, że od nas przychówku się nie doczekają, nieważne, ile wody w Warcie upłynie, zdania nie zmienimy… – Tak, ale… – Mam rozumieć, że już wtedy tego chciałeś? I mi nie powiedziałeś? Ożeniłeś się ze mną, wiedząc, że ja nie chcę mieć dzieci, a ty tak? Marek… – patrzyłam na niego i nie wierzyłam, że mi to zrobił. – Proszę cię, rozważ to – szepnął błagalnie, próbując przyciągnąć mnie do siebie. – Przecież nie musisz rezygnować ze swojej pracy, będę się zajmował dzieckiem… Odepchnęłam go. Poczułam się oszukana – Taaak? Ciążę i poród też za mnie przejdziesz? Marek, co ty bredzisz? To nie jest piesek, którego tylko ty będziesz wyprowadzał na spacery. To będzie człowiek. Czujący człowiek. Zasługuje na matkę, która go chciała, która jest gotowa wiele dla niego poświęcić. Takie są i powinny być matki. – Też taka będziesz. Tylko daj sobie szansę… Nie ma opcji, byś nie pokochała naszego dziecka. – upierał się Marek, ocierając płynące mu z oczu łzy. Cholera! Więc tak to sobie wymyślił. Urodź, a potem jakoś to będzie? Poczułam się oszukana. Niemal zdradzona. Nie mówiliśmy o zmianie gustu czy smaku. To była sprawa dużego kalibru. Fundamentalna dla małżeństwa. I co teraz? Jak wyjść z tego pata? Mam postawić na swoim i go unieszczęśliwić? Czy ugiąć się, przecierpieć miesiące ciąży, znieść poród, połóg, a potem unieszczęśliwić i siebie, i dziecko? Dziecko to nie brzydki fotel po dziadku, który z sentymentu jakoś zniesiesz w swoim domu. To maksymalnie nieodpowiedzialne zgodzić się na potomstwo dla świętego spokoju albo z tak zwanej miłości. Myślałam o tym całą noc. Rozważałam wszelkie „za” i „przeciw”. Zastanawiałam się, jak pogodzić moje stanowisko i jego pragnienie bycia ojcem. Przepłakałam kilka godzin, tworząc różne możliwe scenariusze. Nad ranem doszłam do wniosku, że nie da się pogodzić ognia z wodą. Ja zdania nie zmienię. To nie była kwestia chęci czy dobrej woli. To nie było moje czasowe widzimisię – póki zegar biologiczny się nie odezwie – tylko wynik wewnętrznych przekonań. A to oznaczało koniec naszego małżeństwa. Nieważne, czy Marek nigdy nie był w pełni szczery w tej sprawie, czy nagle zmienił zdanie. Nie miałam prawa wymagać od niego, żeby wyrzekł się dla mnie ojcostwa. A on z kolei nie miał prawa oczekiwać, że się złamię, poświęcę i urodzę mu dziecko, jedno, drugie, może trzecie, skoro tak nam świetnie idzie. Gdy wyobrażałam sobie podobną przyszłość, nabierałam ochoty na nielegalne podwiązanie jajników. Nie, przepraszam, ale nie, nie skażę żadnego dziecka na taką matkę, jaką ja bym była. – Nie możemy być dłużej małżeństwem – powiedziałam rano, gdy Marek wszedł do saloniku, w którym spędziłam noc. – Ale ja cię kocham… – jęknął. – A ja ciebie. Ale nie możemy zmuszać się nawzajem do czegoś w imię tej miłości. Wróciliśmy do domu zdruzgotani. Wyjechaliśmy w podróż, która miała być początkiem naszego wspólnego życia, a okazała się jego końcem. Starałam się nie płakać, choć czułam się tak, jakby moje serce upadło i potrzaskało się na kawałki. Teraz trudno mi zaufać Brałam coraz więcej dyżurów, zwłaszcza wieczornych i nocnych, żeby nie wracać do domu, w którym był Marek. Jego smutek sprawiał, że potrzaskane kawałki pękały na nowo. Kochałam go jak nikogo na świecie, ale co z tego? Nie mogliśmy być razem. Plątaliśmy się między spojrzeniami, westchnieniami, unikaniem się i rozpaczliwym seksem przez kilka tygodni, ale w końcu trzeba było podjąć decyzję. Złożyłam pozew o rozwód i bez większych komplikacji zakończyliśmy związek, który miał trwać wiecznie. Nasze rodziny były zszokowane. Wszyscy cierpieliśmy, ale tak było uczciwie. Sprzedaliśmy mieszkanie, wyprowadziliśmy się do dwóch różnych dzielnic miasta i staraliśmy się nie spotykać, nawet przypadkiem. Nie jestem dumna z tego, że moje małżeństwo trwało niespełny miesiąc. Minęły cztery lata od rozwodu, a ja nadal czuję ukłucie w zrośniętym nierówno sercu na myśl, że to wszystko tak się potoczyło. Marek szybko założył nową rodzinę. Dziś ma dwójkę dzieci; drugie przyszło na świat w naszym szpitalu tydzień temu. Wiem, że jest szczęśliwy – na tyle, na ile może być z kobietą, która nie jest mną. Nie pochlebiam sobie, czytam to z jego smutnego spojrzenia, za każdym razem, gdy nie uda nam się uniknąć spotkania twarzą w twarz. Ja skupiłam się na pracy. Mam jej mnóstwo i wiem, że z czasem wcale nie będzie jej mniej. Rzadko chodzę na randki, rzadko te randki mają jakąś kontynuację. Nie jestem w stanie zaufać mężczyźnie, uwierzyć jego zapewnieniom, że nie chce dzieci, pragnie tylko mnie i mojego szczęścia, że ja mu wystarczam. Na mojej ścianie nad łóżkiem wisi mapa świata. Zaznaczam na niej kolejne miejsca, które odwiedziłam. Sama. Jest ich coraz więcej… Czytaj także: „Zdradziłem żonę i nie żałuję. Chciałem połechtać swoją męskość i pokazać jej, że nie jestem niedołężnym staruszkiem”„Maciek traktował mojego syna jak przybłędę i wyśmiewał przy kolegach. Chciałam tylko, żeby zobaczył w nim swoje dziecko”„Los dał mi tylko biednych i ciągle pijanych rodziców. >>Nie pracujesz? To nie jesz!<<. Tak do mnie mówili”

zdradziłem żonę i nie żałuję