zdradziłem żonę z kolegą
Jeżeli chodzi o żonę, nie ma koleżanek, jakoś tak się ułożyło że ma tylko jedną taką prawdziwa z którą sobie tam pisze i spotyka raz za kiedy ale rzadko, na imprezy nie wychodzi, ogólnie sama jeździ tylko do pracy i do koleżanki, z reguły do ludzi wychodzimy razem, po nocach się nie szlaja nigdzie.
Odp: Zdradziłem , a teraz mam ogromne wyrzuty sumienia. Dlatego powinien iść gdzieś, gdzie mu pomogą skomunikować się z podświadomością, przez co będzie mógł wybrać najbardziej optymalne rozwiązanie pozbycia się wyrzutów sumienia. Bo tak jak parę osób pisało, bardzo prawdopodobne, że sam to wszystko unicestwisz.
– Wiem, że mógłbym spróbować jakoś umknąć przed odpowiedzialnością, ale zdradziłem żonę i zdradziłem policję. “I know I could try to wheedle my way out of it, but I’ve betrayed my wife and I’ve betrayed the force.
Zdradził żonę z jej synem. „Przepraszam, ale ja go kocham” Niewierność jest jednym z częstych powodów rozpadu małżeństwa. Co musi się jednak stać, żeby rozpadła się cała rodzina? Użytkowniczka serwisu Reddit podzieliła się historią szokującej zdrady. Mąż zdradził ją…z jej synem, a swoim pasierbem.
17K views, 33 likes, 1 loves, 4 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from Polki.pl: Kilka lat po ślubie mieliśmy jednak kryzys. Ania już bardzo
nonton film milea suara dari dilan 2020 full movie lk21. dziwna sytuacja z kolegą żony - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 26 ] 1 2020-06-17 11:41:15 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Temat: dziwna sytuacja z kolegą żony Dzień dobry,postanowiłem napisać swoje na tym forum, gdyż chciałbym poznać opinię Pań w sprawie, która mnie spotkała...Otóż z moją ukochaną jesteśmy małżeństwem od 17 lat (staż związku 18 lat), 2 dzieci, ustabilizowana sytuacja od jakiegoś czasu totalnie nam się nie układa. Żona ma "negatywne emocje" z przeszłości, ja z teraźniejszości. Rok temu podjęta próba terapii- krótkotrwały efekt pozytywny. Seksu praktycznie 3 miesiące temu, żona oświadczyła że nie chce już naszego związku, ale abyśmy zamieszkiwali dalej razem ze względów organizacyjnych. Ona nikogo nie szuka, nie potrzebuje rozwodu, a jak sobie kogoś znajdzie to z "doskoku". Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce spróbować. Powyższe info celem przedstawienia naszej teraz moje pytanie w związku z sytuacją która się popołudnie, żona wychodzi sama na spacer do lasu. Próbuję się do niej dodzwonić, bo chcę spytać gdzie położyła moje papierosy, które mi kupiła. Próbuję kilkukrotnie w krótkich odstępach czasu, ale telefon żony cały czas zajęty. Po ok 2 godzinach żona wraca, ja pytam gdzie są papierosy, żona wskazuje. Jakoś niewiadomo dlaczego pytam z kim rozmawiała- z mamą (moją teściową), pada odpowiedź. Po kilku minutach uświadamiam sobie, że w trakcie jej spaceru syn rozmawiał z babcią i to przez dłuższy czas. Pytam się żony co tam u babci? Teściowa zawsze podczas rozmowy wkurzy moją żonę, więc mi opowiada co ją wkurzyło. Tym razem odpowiada- dobrze. W jakiś odstępach czasu ponawiam to pytania i za każdym razem słyszę- dobrze. Nic więcej. Wysyłam sms do teściowej- "o czym z żoną tak długo rozmawialiście, że nie mogłem się dodzwonić?". Nadchodzi odpowiedź "W dniu dzisiejszym z XXXXXX nie rozmawiałam". Kolejny raz pytam żony co u babci, odpowiedź- dobrze, ciągnę za język, dalej nic więcej nie słyszę. Posyłam żonie sms, który dostałem od teściowej. Zona czyta, widać zdecydowane zaskoczenie. Opuszczam jej pokój bez słowa, żona nic nie mówi także. Następnego dnia rano w miarę "normalny" dzień. Żona zapewnia że chce ponownie coś poczuć i aby nam się udało. Temat tajemniczej rozmowy nie zostaje poruszony przez żadną ze stron. Tej nocy idę po północy do toalety. Każdy z nas ma swój pokój od dawna. Na korytarzu słyszę rozmowy. Wcześniej też takie rozmowy słyszałem. Córka dużo gada z koleżankami podczas tego okresu jak nie ma szkoły i robi to tez w późnych porach. Coś mnie tknęło i wchodzę do pokoju żony- żona z telefonem przy uchu. Pytam z kim rozmawia. Żona wyraźnie zamurowana odpowiada że z kolegą. Pytam czy z tym co rozmawiała w niedzielę- potwierdza. Trochę zaczyna mnie nosić, mówię że wychodzę, żona nalega abym został. Sytuacja się uspokaja. Żona wyjaśnia, że to kolega poznany na forum, on ma problemy ze zdrowiem psychicznym, pomaga mu, ona też mu się zwierza i dobrze im tak. Zapewnia jednocześnie, że zależy jej aby nasze małżeństwo trwało dalej. Mając ten sam cel na względzie, staram się puścić zdarzenie w niepamięć. Nie wychodzi mi to za cholera, głowa pełna domysłów, ale w tym temacie nie rozmawiamy już dalej. W między czasie próbujemy budować nasz związek od nowa, z różnymi efektami, ale generalnie idziemy do przodu, powoli ale do przodu. Nadchodzi końcówka maja- 40 urodziny żony. Razem z dziećmi jedziemy na 2 dni nad morze. Szykujemy przyjęcie, spędzamy czas razem, zapewniamy żonie relaks w saunie, wspólny obiad. Genaralnie jest dobrze. Przed powrotem postanawiamy odwiedzić jeszcze inną plaże na 5 minut, aby zrobić "papa morze". Żona zostaje z tyłu, cyka selfi, następnie coś robi na telefonie. Podchodzę i pytam co robi. Rozmawiam. Z kim. Z kolegą. Sytuacja nieprzyjemna i tyle. Po powrocie i kilku dniach żona ponownie zapewnia że chce ratować związek. Pytam czy zerwie kontakt z kolegą. Oświadcza, iż nie bedzie mnie kłamać, nie zamierza zerwać tego kontaktu. Odpowiedź pada wprost, bez żadnej refleksji i w sposób tak zdecydowany, że jeszcze nigdy jej decyzja nie była tak stanowcza. I ten moment był dla mnie najbardziej przykry w tej całej sytuacji. To ona daje mi najwięcej do myślenia. Spowodował, iż mocno się zawiodłem na żonie, że nie jestem dla niej ważny. Ponadto poczułem, iż pomimo tego iż dalej chciałbym ratować małżeństwo to odsunąłem się teraz bardzo trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych, nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo Panie!Napiszcie mi proszę jak wy oceniacie naszą sytuację. Nie mam się do kogo z tym zwrócić. Mój jedyny przyjaciel, jest także dobrym znajomym mojej żony, wielokrotnie przez każdego z nas był informowany o naszych problemach, zawsze dla każdej ze stron był obiektywny, ale o tej sytuacji nie potrafię mu jakoś będę zobowiązany za Wasze góry dziękuję i pozdrawiam...MACIEQ 2 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 12:04:54 Ostatnio edytowany przez Mr_Str4nger (2020-06-17 12:05:39) Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyKobietą nie jestem, ale jedno widzę wyraźnie - Wasze małżeństwo jest dziś fikcją. Musicie jasno zdecydować co dalej. Próbujecie to skleić (terapia, wspólna praca, etc), albo każdy idzie w swoją stronę. Półśrodki, na jakie się umówiliście - to nóż wbity w zadek. Kłuje przy każdym ruchu i nie pozwala ani na chwilę usiąść i odpocząć. Tego nie wolno ciągnąć dłużej. Wóz, albo przewóz. Nie wiem jak bardzo na żonie Ci dziś zależy. W ostateczności masz jeszcze możliwość eksperymentu. Puść ją wolno. Niech robi co chce, spotyka się z kim chce. Może odlecieć bezpowrotnie. Ale istnieje szansa, że jeśli się sparzy, albo się ocknie - wróci. Tyle, że będziesz musiał żyć ze świadomością, że przez jakiś okres czasu była z kimś innym. Nie wiem czy nie stałoby się to przyczynkiem do Twojej frustracji. 3 Odpowiedź przez Johna 2020-06-17 12:18:05 Johna Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zawód: księgowa Zarejestrowany: 2013-10-17 Posty: 118 Wiek: 40+ Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:W trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych, nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo wiesz, skoro jesteś aż tak zazdrosny i nie potrafisz zaufać i uszanować żony to faktycznie odpuść sobie ratowanie dwojga to w dużym uproszczeniu: ja on i my. czyli mam swój świat (znajomych, pasje, sprawy, uczucia) partner ma swój i one się pokrywają TYLKO w jakiejś części tworząc nasz świat. To ze się oddaliliście przez kryzys i żona znalazła przyjaciela/kolegę czy kogoś tam kto pomaga jej to przejść to normalne i nie ma nic w tym złego, to ze Cię okłamuje oznacza że wie że nie zrozumiesz, to że nie rozumiesz jej potrzeb to przykre. Rozumiem że domniemywasz że zostałeś zdradzony - być może, ale podstawą każdej zdrowej relacji jest zaufanie. Skoro jej nie wierzysz to nie ma sensu w to dalej brnąć bez względu czy to prawda czy nie 4 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 12:33:39 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Johna napisał/a:No wiesz, skoro jesteś aż tak zazdrosny i nie potrafisz zaufać i uszanować żony to faktycznie odpuść sobie ratowanie jaj. Serio uważasz, że zwracanie uwagi na ewidentne tuszowanie kontaktów z mężczyzną, który zdecydowanie nie jest tylko kolegą to brak zaufania i szacunku dla żony? 5 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-06-17 12:50:34 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,588 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyZ mojej, kobiecej perspektywy, to Twoja żona nie gra fair. Nie chodzi o to, że ma kolegę, z którym rozmawia, bo w normalnych okolicznościach uznałabym, że to jej sporawa i Ty nie musisz wyrażać zgody na każdą jej znajomość, a Twoje zachowanie jest oznaką zazdrości po prostu, czyli poczucia zagrożenia i Twojej niewiary w to, że jesteś najważniejszy a reszta facetów/kumpli to „tło”.Ale wszystko zmienia fakt, że jesteście w kryzysie i ponoć oboje wykazujecie inicjatywę, aby Wasz związek odbudować/wzmocnić. Zatem kontakt z kolegą, z którym Twoja żona dzieli się swoim światem, myślami zamiast z Tobą, a w konsekwencji to z nim buduje bliskość zamiast z Tobą, przeczy jej deklarowanym intencjom o odbudowie Waszej że tamta relacja jest dla niej bardzo ważna, jeśli pomaga temu facetowi, bo dzięki temu czuje się ważna i potrzebna, więc buduje to jej poczucie własnej wartości. Ale ona buduje swoją samoocenę Twoim kosztem. Nie liczy się z Tobą w sytuacji, gdy jesteście w kryzysie i jej energia powinna pójść na współpracę z Tobą, aby ten kryzys pokonać. 6 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 12:57:49 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Dziękuję za pierwsze odpowiedzi na założony wątek...Dodać muszę, iż żona przez cały nasz związek była niesamowicie zazdrosna, nigdy tego wprost nie powiedziała, ale jak rzuciłem jakiś żart do koleżanki na imprezie to foch był murowany i to na czego jestem pewien, ale tego że jak by była odwrotna sytuacja to napewno już dawno bylibyśmy po rozwodzie i to już po pierwszej co najmniej niezrozumiałe jest dla mnie jej postępowanie, bagatelizowanie problemu, nie liczenie się z tym że to rodzi moje podejrzenia (niezależne od mojej woli!). To jest dla mnie problem. Nie to co się wydarzyło. Naprawdę chciałbym aby się nam udało i jestem w stanie "zapomnieć" to co było, ale nie daje mi spokoju i obawiam się że nigdy mi nie da co jest między nimi obecnie... Tak zakładam... 7 Odpowiedź przez Lady Loka 2020-06-17 13:08:17 Lady Loka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Ciasteczkowa Morderczyni Zarejestrowany: 2016-08-01 Posty: 17,107 Wiek: w sam raz. Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony A ja tak się zastanawiam,skoro ona już 3 miesiące temu powiedziała Ci, że nic już z Waszej relacji nie będzie, to na co Ty czekasz? Czemu zamiast pisać pozew o rozwód to doszukujesz się tego, z kim ona rozmawia i ile?Przecież wprost wiesz, że ona do Ciebie nic nie czuje i może znajdzie sobie kogoś z doskoku?Te teksty o tym, że może ona coś poczuje to są po to, żeby jej się wygodnie mieszkało i żeby nie musiała przechodzić batalii rozwodowej. Ona już nic do Ciebie nie poczuje. Bo miłość nie jest czymś co sobie odchodzi i wraca. Przed napisaniem odpowiedzi skonsultuj się z lekarzem lub zawieszone. 8 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 13:17:38 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Jeszcze jedno uzupełnienie, sorki, ale towarzyszą mi ogromne emocje jak tutaj piszę, więc sobie dopisuję...Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona wdzięczny za komentarze również do tego, bowiem też dla mnie dziwne się to wydaje... 9 Odpowiedź przez Cyngli 2020-06-17 13:25:02 Cyngli Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyPiszesz, że macie osobne pokoje od dawna - może już nie ma czego ratować i trzeba ''puścić'' żonę wolno? 10 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2020-06-17 13:34:36 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-17 13:35:52) MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,588 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Jeszcze jedno uzupełnienie, sorki, ale towarzyszą mi ogromne emocje jak tutaj piszę, więc sobie dopisuję...Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona wdzięczny za komentarze również do tego, bowiem też dla mnie dziwne się to wydaje...Nic w tym dziwnego. Wszystko jest spójne. Opisujesz lata małżeństwa z zazdrosną żoną, która strzelała fochy, jak zauważyła reakcje innych kobiet na Ciebie. Oznacza to, że nie czuła się pewnie. Najprawdopodobniej jej niestabilna samoocena dawała o sobie znać. Wtedy czuła się nikim, a teraz, gdy ma zainteresowanie jakiegoś faceta, to czuje się kimś. Dlatego tak trudno jej zrezygnować z tamtej zaskoczenie Twoją spokojną reakcją, może wynikać z tego, że dojrzała do rozstania, w głowie już miała ułożone różne scenariusze na Twoją reakcję, ale nie taką, jaką jej zafundowałeś. Nie spodziewała się chęci naprawy związku z Twojej strony, ale przypieczętowanie jego zakończenia i to w niewybredny sposób. Nie jesteś chyba wzorem opanowania na codzień? ;-)Uznała zatem, że pomimo, że Ciebie nie kocha, to może Twoja miłość wystarczy, może ona się przekona do Ciebie. Nie zmienia to faktu, że jej deklaracja to tylko słowa, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w może nawet ten kolega był bezpośrednim impulsem do rozstania z Tobą. A może po latach posuchy jej pasuje, że z jednej strony mężowi zależy, a z drugiej jest opcja w postaci kolegi na horyzoncie, więc pławi się teraz w jakimś rodzaju „wszechmocy”. Jedno jest dla mnie jasne, Ty niewiele dla niej obecnie znaczysz. 11 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 13:52:30 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyDziękuję wszystkim, czyta się to bólem, ale piszcie proszę dalej, w takim sam bezpośredni sposób- bez pocieszania tylko wasze zdanie. Dziękuję... 12 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 14:28:51 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Jakiś czas, stosunkowo krótki, po pierwszym jej oświadczeniu że nie chce już być razem, powiedziała mi podczas jakieś spokojnej rozmowy że nie spodziewała się takiej mojej reakcji. Myślała, iż wpadnę w szał, będę jej zrobić "wypad", a nie próbował ratować małżeństwo. Teraz, jak wyraźnie sygnalizuję i mówię wprost, iż nie będzie naszego związku jak nie zerwie kontaktów z kolegą, to słyszę iż to moja decyzja i ja nie chcę ratować związku, a ona zachowanie jest znamienne. Chciała, żebyś się wkurzał i wściekał, bo to ułatwiłoby jej decyzję. Nie miałaby wyrzutów sumienia, że robi Ci krzywdę. Z tego samego powodu będzie czepiać się każdego, nawet wyimaginowanego argumentu, przemawiającego za tezą, że Ty już nie chcesz niczego ratować. Tak byłoby jej łatwiej. Sama sobie mogłaby tłumaczyć, że to nie ona wszystko popsuła, tylko wina jest też po Twojej nie mam dobrych wieści, bo takie stanowisko oznacza, że ona podjęła już decyzję o swojej Ci to o czym wspomniałem - jasno postawić sprawę. Musicie się zgodzić w temacie tego czy chcecie ratować związek, czy nie chcecie. Jeśli nie - każdy idzie w swoją stronę i przestajesz patrzeć w jej telefon. Jeśli tak - ona nie może Cię okłamywać, ani tym bardziej z nikim romansować. Bez względu na wybrany wariant - spróbuj unikać atakowania jej. Jak będziesz jej agresywnie próbował coś udowadniać, szukać haków, będziesz tylko ułatwiał jej decyzję. Ona teraz właśnie tego od Ciebie oczekuje. Żebyś niejako decyzję podjął za nią. 13 Odpowiedź przez Zielony_Domek 2020-06-17 15:43:09 Zielony_Domek Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-29 Posty: 2,973 Wiek: 39 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Klasyka gatunku, tego typu wątków na forum jest zatrzęsienie, bardzo mi przykro z Twojego powodu, z tej mąki raczej chleba już nie będzie. Pamiętaj, że życie masz uratuje się małżeństwa żyjąc jak lokatorzy z kolegą w tle.... "kolegą" Spokój wewnętrzny trzeba sobie po prostu wypracować przez trud. 14 Odpowiedź przez feniks35 2020-06-17 15:46:12 feniks35 Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2015-04-06 Posty: 4,161 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyPodobnie jak Lady Loka nie rozumiem Twojej logiki Autorze. Dla mnie dziwna sytuacja to jest tu nie z kolega zony tylko z Toba. Zona Ci mowi wprost, ze nic nie czuje do Ciebie ale se miejszkajmy razem a ona moze bedzie chciala to ratowac ale przy okazji moze sobie kogos z doskoku znajdzie a Ty sie na to godzisz a potem masz pretensje o kontakt z kolega. Przeciez ona robi dokladnie to na co sie zgodziles w ramach Waszego "dziwnego ukladu" czyli niby jest z Toba ale ma na boku "kolege". To albo sie na to godzisz i nie wnikasz z kim o czym rozmawia tylko cieszysz sie ze masz obojetna na Twoja osobe wspollokatorke ktora jest formalnie Twoja zona albo dziekujesz jej za ta oferte i skladasz pozew rozwodowy. Bo ja o ratowaniu rodziny poprzez niezobowiazujace kontakty z innymi panami nigdy nie slyszalam. Albo sie ratuje zwiazek i wszystkie rece na poklad albo sie rozchodzi i szuka wrazen z kims innym. A tak ona sobie zapewnila fajny ukladzik w ktorym Ciebie trzyma w zapasie a sama tnie bajere z innym. Jak sie jej z nim uda to Cie kopnie w tylek ostatecznie a jak nie to wtedy dolaczy do projektu "ratujmy nasze malzenstwo".A Ty sie na to zgodziles.... Dla mnie to jakas abstrakcja. 15 Odpowiedź przez cześka8 2020-06-17 15:50:38 cześka8 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-09-12 Posty: 572 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonygdybym miała podobną sytuację - dążyłabym chyba do porządkowania spraw majątkowych, powoli, polubownie.. jak chce "naprawiać, próbować, życ obok" ok - ale niech widzi że nie zatrzymywałabym i jak chce rozwodu (a chyba nie chce wniosku sama składać??) to byłabym przygotowana... 16 Odpowiedź przez adiafora 2020-06-17 16:38:51 adiafora Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony feniks35 napisał/a:Podobnie jak Lady Loka nie rozumiem Twojej logiki Autorze. Dla mnie dziwna sytuacja to jest tu nie z kolega zony tylko z Toba. Zona Ci mowi wprost, ze nic nie czuje do Ciebie ale se miejszkajmy razem a ona moze bedzie chciala to ratowac ale przy okazji moze sobie kogos z doskoku znajdzie a Ty sie na to godzisz a potem masz pretensje o kontakt z kolega. Przeciez ona robi dokladnie to na co sie zgodziles w ramach Waszego "dziwnego ukladu" czyli niby jest z Toba ale ma na boku "kolege". To albo sie na to godzisz i nie wnikasz z kim o czym rozmawia tylko cieszysz sie ze masz obojetna na Twoja osobe wspollokatorke ktora jest formalnie Twoja zona albo dziekujesz jej za ta oferte i skladasz pozew rozwodowy. Bo ja o ratowaniu rodziny poprzez niezobowiazujace kontakty z innymi panami nigdy nie slyszalam. Albo sie ratuje zwiazek i wszystkie rece na poklad albo sie rozchodzi i szuka wrazen z kims innym. A tak ona sobie zapewnila fajny ukladzik w ktorym Ciebie trzyma w zapasie a sama tnie bajere z innym. Jak sie jej z nim uda to Cie kopnie w tylek ostatecznie a jak nie to wtedy dolaczy do projektu "ratujmy nasze malzenstwo".A Ty sie na to zgodziles.... Dla mnie to jakas Nieżle sobie to żonka wykombinowała :-) 17 Odpowiedź przez niebieskomi 2020-06-17 16:55:04 niebieskomi Zbanowany banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-04-30 Posty: 28 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Twoja jeszcze małżonka ciągle bada sobie grunt, jest ze swoim kolegą w czasie narzeczeństwa, po czym wraca do domu. Domu, w którym zapłacony jest prąd, pełna lodówka i takie tam...Zabezpieczyłeś sobie tyły? Zbierasz dowody? Trzymasz rękę na oszczędnościach? Chcesz pokoju? Szykuj się do ale Twoja jm odleciała mentalnie. Jestem przekonana, że również fizycznie - w końcu to dorośli ludzie. A na taką okoliczność, jak rozwód musisz być przygotowany. 18 Odpowiedź przez macieq 2020-06-17 20:33:09 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Ponownie dziękuję za wypowiedzi w mojej bo były pytania/ zdziwienia czemu ja to robię, że to ze mną jest problem. Bo żyję jakąś nadzieją, że będzie dobrze. Wasze wypowiedzi, choć przykro się czyta, uświadamiają mi to co do tej pory było tylko najgorszymi myślami, które za wszelką cenę starałem się odpędzać ze wszystkich sił. Ja nie patrzę na sprawę obiektywnie, nie myślę racjonalnie. Nie było wypowiedzi, którą chciałem przeczytać- tak czepiasz się, to tylko kolega, nocne rozmowy są w porządku, posyłanie kolegom selfi z rodzinego wyjazdu to normalka. Nawet koleżanka Johna napisała że mam odpuścić ratowanie ciągu dnia kolejny raz żona powiedziała, że nie zrezygnuje z kontaktu. Spytałem jeszcze dlaczego chce- bo widzi plusy. Pytam jakie są zalety. W odpowiedzi usłyszałem, że względy "organizacyjne" mają dużo plusów. Pytam, a jakie ja mam zalety? Dowiedziałem się że żadnych. Pytam o zaufanie do mnie- trochę tak. trochę nie. Mówię, iż z iloczyn logiczny 0 i 1=0 , czyli nie ma zaufania. Żona potwierdza, tak nie mam więc jak wszystko tak logicznie zestawimy to macie jeszcze rano, może jeszcze coś dojdzie z wypowiedzi. Żona z kolegą na forum też po nocy sobie poinformować Was później o dalszym przebiegu raz bardzo dziękuję za pomoc. przykrą w odbiorze, ale takiej właśnie potrzebowałem- szczerej i racjonalnej... 19 Odpowiedź przez Mr_Str4nger 2020-06-17 22:53:37 Mr_Str4nger Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-15 Posty: 291 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc. przykrą w odbiorze, ale takiej właśnie potrzebowałem- szczerej i racjonalnej...Czasem lepiej wcześniej dostać kijem w tyłek niż później pałą w łeb. Im szybciej zrozumiesz że tu nie ma czego ratować tym łatwiej będzie Ci to potem odchorować. Brutalne, ale prawdziwe. Trzymaj się mocno! 20 Odpowiedź przez josz 2020-06-17 23:23:14 Ostatnio edytowany przez josz (2020-06-17 23:30:50) josz Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-14 Posty: 4,533 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Zastanawiam się tylko po co w kółko wałkujesz z żoną temat owego kolegi tak, jakbyś chciał odczarować rzeczywistość? Zwrócono Ci już tutaj uwagę na to, że głównym problemem nie jest kontakt żony z nowym znajomym, tylko kiepski stan Waszego małżeństwa oraz "jasne " stanowisko Twojej o tyle, że wyłożyła karty na stół przyznając, że "nie chce już naszego związku", jednak mętne, bo wymyśliła sobie wolny związek i Ciebie, "oficjalnego" małżonka w roli jelenia...do tylko Twoim wyborem, czy zgadzasz się na taki układ. Wiercenie żonie dziury w brzuchu w oczekiwaniu nagłego zwrotu akcji, jest z Twojej strony naiwnością. Twoja żona tymczasem bada teren szukając wrażeń na boku, dała sobie takie prawo, nie licząc się zupełnie z Twoim zdaniem. Nagły zwrot akcji nastąpi gdy ona nawiąże romans i zakocha się w tym, czy innym "tylko koledze". Wtedy po prostu pokaże Ci że bardziej przeszkadza Ci jej kontakt z tym facetem, niż mieszkanie w oddzielnych pokojach. Obawiam się, że zbyt późno ocknąłeś się, a przede wszystkim w pojedynkę głową muru nie przebijesz, ona już nie napisał/a: Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce w to, co powiedziała najpierw, a nie trzymaj się niczym tonący brzytwy tego ochłapu, jaki rzuciła Ci na koniec dla świętego spokoju, tę marną niteczkę na której trzyma Cię jeszcze w pobliżu z "powodów organizacyjnych".Radziłabym zdystansowanie się do niej, zajęcie sobą i dziećmi, wprowadzenie metody 34 kroków, przede wszystkim odpuszczenie tematu "kolegi" i ewentualną obserwację, choć w metodzie 34 napisano "nie śledź", to jednak dobry dowód, nie jest zły i zacznij powoli układać sobie w głowie temat rozwodu i formalnego rozstania. 21 Odpowiedź przez adiafora 2020-06-18 00:20:44 adiafora Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyto super, że chcesz ratować małżeństwo, ale w pojedynkę nie dasz rady. Twoja żona traktuje Cię jak wspollokatora. Na Twoich oczach flirtuje sobie z jakimś fagasem i wprost oświadcza, że nie zamierza przestać. A Ty cierpliwie znosisz, licząc na cud. Uwierz, że gdyby zależało jej na waszym malzenstwie, widzialbyś to. Mydli Ci oczy mowiąc, że będzie probowała. To taka gadka na odczepnego, żebyś przestał jej truć tyłek. Nie ratuje się malzenstwa uskuteczniając nocne gadki z typami, gdzie mąż śpi w osobnym pokoju. Przykre, ale jedyna sensowna rada to jak wcześniej napisal Mr_Str4nger, żeby puścić ją wolno. Może się sparzy i ocknie. Albo totalnie odfrunie i nigdy nie wróci. Bo to, co jest teraz to jakaś parodia. 22 Odpowiedź przez macieq 2020-06-18 16:39:50 macieq Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-17 Posty: 6 Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Dzień dobry,ponownie wszystkim dziękuję za pomoc, to było dla mnie ważne i wypowiedzi potwierdziły myśli, których za żadną cholerę nie chciałem dopuścić do tak trochę z żoną, dowiedziałem się kilku nowych spraw od żony między innymi o jakości seksu- było to różnie, natomiast żyłem w przekonianiu żę jak był to było dobrze ("Mxxxxxxx to był najlepszy seks na świecie!). Ponadto sama z siebie rzuciła stwierdzenie, że "nie zrezygnuje z kolegi, bo coś tam...". Cholernie boli świadomość, że osoba która podobno cię kochała (nawet w czasie przeszłym) uważa że jesteś "coś tam". Mogę mieć tylko nadzieję, iż określenie to padło po to, aby sprawić mi specjalnie przykrość. Jakoś czułem jej ulgę, iż to ja już "nie chcę".Generalnie stanowisko żony nie uległo wola obu stron na polubowne załatwienie wszelkich formalności oraz w szczególności mamy się kierować dobrem przykre w tym wszystkim dla mnie jest to, że podczas tej "ostatniej" rozmowy łzy mi się cisnęły (i wychodziły nawet!), natomiast żona cały czas pozostawała z pokerową twarzą i podsumowała, iż nie wyszło to kiedyś miał wnukom przy kominku opowiadać z mojej perspektywy co się wydarzyło między nami, dlaczego MOIM zdaniem to się nie udało, to zrobiłbym ctrl c + ctrl v (kopiuj- wklej) wypowiedź z tego forum, która najlepiej ze wszyskich oddaje to co czuję:"Z mojej, kobiecej perspektywy, to Twoja żona nie gra fair. Nie chodzi o to, że ma kolegę, z którym rozmawia, bo w normalnych okolicznościach uznałabym, że to jej sporawa i Ty nie musisz wyrażać zgody na każdą jej znajomość, a Twoje zachowanie jest oznaką zazdrości po prostu, czyli poczucia zagrożenia i Twojej niewiary w to, że jesteś najważniejszy a reszta facetów/kumpli to „tło”.Ale wszystko zmienia fakt, że jesteście w kryzysie i ponoć oboje wykazujecie inicjatywę, aby Wasz związek odbudować/wzmocnić. Zatem kontakt z kolegą, z którym Twoja żona dzieli się swoim światem, myślami zamiast z Tobą, a w konsekwencji to z nim buduje bliskość zamiast z Tobą, przeczy jej deklarowanym intencjom o odbudowie Waszej że tamta relacja jest dla niej bardzo ważna, jeśli pomaga temu facetowi, bo dzięki temu czuje się ważna i potrzebna, więc buduje to jej poczucie własnej wartości. Ale ona buduje swoją samoocenę Twoim kosztem. Nie liczy się z Tobą w sytuacji, gdy jesteście w kryzysie i jej energia powinna pójść na współpracę z Tobą, aby ten kryzys pokonać."Jednakże mam postanowienie, że to już pozostanie tylko i wyłącznie do mojej każdej, dosłownie w każdej, Waszej wypowiedzi znalazłem coś co pomogło mi się z tym pogodzić (może za wcześnie okrślone, ale napewno uspokoić i uświadomić).Dziękuję Wam wszystkim za to!Jesteście Wielcy!Pozdrawiam Was serdecznie...Maciek 23 Odpowiedź przez Gary 2020-06-18 16:49:18 Gary Net-facet Nieaktywny Zawód: na razie podąża ścieżką ze szczytu w stronę zieleniącej się doliny Zarejestrowany: 2014-01-29 Posty: 8,238 Wiek: 537 i tej wersji będę się trzymał Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony macieq napisał/a:Otóż z moją ukochaną jesteśmy .... Seksu praktycznie ma seksu, nie ma związku. Prawie 3 miesiące temu, żona oświadczyła że nie chce już naszego związku, ale abyśmy zamieszkiwali dalej razem ze względów Ci namieszała w głowie. I tak wiadomo, że żyjecie osobno, bo nie ma seksu. Po moich wielu próbach ratowania/ budowania związku, żona powiedziała że nic nie czuje do mnie, ale spróbuje może poczuje, chce ratowania są jak próby rozkochania kogoś w sobie. Czyli uporczywe podrywanie osoby, która wcale z Tobą nie chce być. Co gorsze -- tracisz w oczach tej osoby. To sytuacja bez wyjścia niestety. Co robić? Jak żyć Panie Premierze? Otóż trzeba wstać z kolan, zacząć sobie żyć po swojemu... a może i tak druga osoba się w Tobie zakocha, pobiegnie za Tobą... choć to mało prawdopodobne... pewnie się ucieszy, że idziesz w swoją stronę. ... Pytam czy zerwie kontakt z kolegą. Oświadcza, iż nie bedzie mnie kłamać, nie zamierza zerwać tego kontaktu. Odpowiedź pada wprost, bez żadnej refleksji i w sposób tak zdecydowany, że jeszcze nigdy jej decyzja nie była tak rany! Nie ma seksu, żyjecie w osobnych pokojach, ona z kimś tam flirtuje... a Ty jak ten pies ogrodnika... I ten moment był dla mnie najbardziej przykry w tej całej sytuacji. To ona daje mi najwięcej do myślenia. Spowodował, iż mocno się zawiodłem na żonie, że nie jestem dla niej ważny. Ponadto poczułem, iż pomimo tego iż dalej chciałbym ratować małżeństwo to odsunąłem się teraz bardzo dobrze że się odsunąłeś. Może ona sobie poukłada priorytety. Jak jesteś ważny, to trochę pflirtuje i nie odejdzie. W trakcie moich prób wyjaśnianienia sprawy, słyszę iż żona ma prawo mieć znajomych,Ma rację. Nawet może mieć kolegę i nocne rozmowy z nim. W końcu i tak nie towarzyszysz jej w nocy... nie będę jak dobierał kolegów, nie musi mi się z niczego tłumaczyć, to ja mam paranoje jakieś, jestem psychiczny, dopowiadam sobie. Generalnie zawsze kończy się rozmowa niemiło dla każdej ze stron. Żona mówi, że to tylko kolega, nic ich nie łączy, ale nie zrezygnuje, bo o co Ci chodzi? Aby nie doszło do seksu? Czy może kolega zabierze Ci miłość żony? Zauroczyla się chwilowo i głupio robi... najpierw mówi mężowi, że go nie kocha, że będziecie żyli osobno. Potem gdzieś w lesie rozmawia, potem rozmawia wieczorami, puszcza selfie z rodzinnego wypadu. W całej tej sytuacji niebezpieczne jest iż powiedziała, że kolega jest psychiczny... ale cóż... najwyżej jej trochę dopiecze... Ja bym na twoim miejscu się odsunął nieco. Zajął sobą i poczekał aż jej flirtowanie się znudzi. Być może będzie dążyła do seksu... i być może zdradzi. Ale potem się wychłodzi i wróci do Ciebie. Szkoda tylko, że Ty musisz brać w tym udział ... oj szkoda... bo twoich emocji się już nie naprawi. Zadzior w duszy pozostanie... Mniejszą zdradą jest chwila seksu z nieznajomym niż wiele lat życia razem bez miłości. Życie bywa kolorowe, ale w większości jest szare i właśnie w tych odcieniach szarości powinnaś odnajdować szczęście. "Chciałabym to znowu poczuć... to antidotum na śmierć duchową, znowu czuć że żyję...". 24 Odpowiedź przez m4jkel 2020-06-18 17:06:06 m4jkel Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Ehh, a ja Cię chłopie doskonale rozumiem, dlaczego tak trwałeś w tej sytuacji, pomimo tego, że w Twoim małżeństwie pojawiło się ciało obce. Też bym chciał walczyć, dla siebie, dla nas, dla dobra dzieci. Jednak w Twoim przypadku żona kompletnie 25 Odpowiedź przez adiafora 2020-06-18 20:04:10 adiafora Gość Netkobiet Odp: dziwna sytuacja z kolegą żonyszkoda, ze się ludziom tak czasem pier...oli życie. Że jedno kocha i dmucha rozpaczliwie w to małżenskie ognisko, aby wzniecić jakieś iskry a druga strona ma wylane zupełnie, bo już nie kocha. Serce boli. Trzymaj się Macieq. Nie będzie Ci łatwo. 26 Odpowiedź przez starr 2020-06-18 23:55:30 Ostatnio edytowany przez starr (2020-06-18 23:56:14) starr Net-Facet Nieaktywny Zawód: Bardzo poważny-2x, średni-1x Zarejestrowany: 2014-08-07 Posty: 3,521 Wiek: XXI Odp: dziwna sytuacja z kolegą żony Dam Ci 34 dobre rady, jak przetrwać najgorsze, jak podnieść swoje poczucie wartości w sytuacji w jakiej się znalazłeś:Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach śledź, nie przekonuj, nie proś i nie dzwoń podkreślaj pozytywnych elementów narzucaj się ze swoją obecnością w prowokuj rozmów o proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej proś o wsparcie kupuj planuj wspólnych szpieguj, to Cię mów "kocham Cię". się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w wesoły, silny, otwarty i siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/ bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj jedynie zadowolenie i pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym trać kontroli nad okazuj zbytniego rozmawiaj o słuchaj co naprawdę mówi do się wycofywać, gdy chcesz zacząć o silny i pewny, mów cicho i że jeżeli zdołasz się zmienić ,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż pokazuj zagubienia i wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co nie koncentruj się na poddawaj schodź z raz obranej na blachę i stosuj. Twojego małżeństwa to nie uratuje, ale sam poczujesz, ze Ci będzie lepiej samemu ze sobą. "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los." Oscar Wilde gg: 12848803 Posty [ 26 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2016-06-15 09:24:14 bazzy126 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-15 Posty: 2 Temat: Żona zdradziła mnie... z koleżankąWitam wszystkich forumowiczów. Mam pewien problem, dzięki któremu nie mogę poskładać myśli ani normalnie żyć. Po przeczytaniu setki postów na różnych forach pomyślałem, że powinienem też przedstawić swój problem i czekać na opinie i w związku małżeńskim od 2 lat, mamy synka (3 lata). Ja – jak to facet utrzymywałem rodzinę, chodziłem do pracy a żona zajmowała się dzieckiem. Aby utrzymać rodzinę musiałem ciężko zasuwać, nawet po 25 dni w miesiącu i to jeszcze na nocne zmiany, a wiąże się z tym ogromne zmęczenie. Nie skończyłem jeszcze studiów, więc musiałem wziąć jakąkolwiek pracę. A więc zostałem magazynierem... Niedoszła jeszcze wtedy żona zajmowała się naszym dzieckiem i domem. Mimo że studiuje, nie spotykała się ze znajomymi ze względu na to, że miała tzw. IOS czyli indywidualny tok studiowania. Wszystko było w porządku, ja chodziłem do pracy, ona zajmowała się domem i dzieckiem – byliśmy idealną rodziną. Wychodziliśmy razem na spacery, jeździliśmy na zakupy, do rodziny, czasem też do znajomej pary z mojej pracy. A ona dalej nie miała znajomych, pisała tylko do swojej koleżanki z innego miasta i do dziewczyny jej brata. Gotowała obiady, była wspaniałą żoną – były pocałunki, przytulanie. Jedynie czego mi brakowało to seksu, na który nie miała nigdy ochoty. Jeżeli już doszło do czegoś doszło to za moją namową i to tylko raz w miesiącu. Czułem się z tym strasznie, jak to facet potrzebuję tego często, a jednak tego nie miałem. Starałem się ją zrozumieć i nawet nie przeszło mi przez myśl, że mógłbym ją zdradzić – nie mam takiej siły i mam pewne zasady. W końcu kocham ją nad życie. Kończąc teraz studia postanowiła, że na ostatni semestr będzie jeździła normalnie (tj. od pon-śr miała zajęcia na uczelni). I tak też było. Zwolniłem się z pracy, podejrzewam że mam depresję. Siedziałem z synkiem w domu lub jeździł on do przedszkola. Od 2 miesięcy zaczęło się coś psuć. Poznała na uczelni 2 koleżanki, z którymi cały czas pisze. Nie była chętna na żadne czułości, jeździła na uczelnię i jak przyjeżdżała do domu to zachowywała się jakby była tylko lokatorem. Mieliśmy dostęp do naszych wszystkich kont (tzn. wszystkie hasła znaliśmy i nie było przed nami tajemnic, jednak ja nigdy nie zaglądałem na jej FB albo do telefonu bo nie było takiej potrzeby. Pojechała 2 tygodnie temu do cioci z dzieckiem i w momencie gdy przyjechała dziwnie się zachowywała, jakby miała coś na sumieniu. Starałem się z nią porozmawiać i wyjaśnić problem, jednak ona jest zamknięta w sobie, mimo że zachowuje się tak jakby była szczęśliwa. Pytałem się jej czy mnie przypadkiem nie zdradziła. Zaprzeczyła, ale zaśmiała się czy nie mogłaby mnie zdradzić z koleżanką z uczelni (oczywiście tak jakby to był żart). Rozbawił mnie ten żart i zostawiłem to w spokoju. Wieczorem tego dnia wszedłem na facebooka i niechcący zalogowałem się na jej konto, i co widzę?Hasło zostało zmienione. Niesamowicie mnie to zaskoczyło i od razu zapytałem się jej dlaczego zmieniła hasło. Ona odparła, że zmieniła hasło bo rozmawiała z koleżanką o prezencie na moje urodziny i to ma być dla mnie prezent niespodzianka. Na drugi dzień przywróciła hasło, ale wszystkie wiadomości były pokasowane. Zostały tylko niektóre, np. z wujkiem, bratem. Od tamtego czasu jestem cały czas na tamtym tygodniu, gdy wróciła z uczelni powiedziała mi, że umówiła się z koleżankami. Oczywiście jej pozwoliłem pójść do pubu, sam nawet się cieszyłem, że w końcu idzie się z kimś spotkać. Umówiła się z tymi dwoma koleżankami z uczelni. Zaproponowałem jej kino tego samego dnia, a następnie po seansie podrzucę ją na miejsce spotkania. Poszliśmy do kina, w połowie seansu popatrzyłem się odruchowo na jej rękę. Patrzę a ona nie ma obrączki tylko pierścionek, który kiedyś jej kupiłem. Spojrzałem na drugą rękę z przekonaniem, że obrączkę ma na drugiej ręce. Jednak i tam go nie było. Nie mogłem tego tak zostawić, więc zapytałem się gdzie ma obrączkę. Ona zakłopotana powiedziała i popatrzyła na dłonie: „ojej zostawiłam w domu… o nie patrz mam na drugiej ręce, zapomniała o tym”. Byłem bardzo zdziwiony co ona wygaduje i odparłem, że sprawdzałem obie dłonie przez zadaniem tego pytania. Okazało się, że obrączkę miała schowaną do portfela. Załamałem się tym i zaczęliśmy rozmawiać o nas i o tym dlaczego ona mi tak robi. Powiedziała, że już jej nie zdejmie, obiecuje mi to. I chce to naprawić abyśmy byli szczęśliwą rodziną itp. Po seansie podwiozłem ją w miejsce, gdzie miały się spotkać oraz stamtąd odebrać gdy tylko zadzwoni. Miała zadzwonić o 24, a zadzwoniła o 1 w nocy, że podrzuci ją chłopak koleżanki (oczywiście z koleżanką). Nie miała klucza do drzwi więc napisała mi smsa żebym jej otworzył drzwi. Zszedłem na dół klatki, otwieram drzwi a tu ona ledwo w drzwi trafiła taka była pijana. Po wejściu do domu zaczęło się gadanie typu „Ufasz mi? Zaufaj mi! Ja Cię nie zdradziłam! Zaufaj mi!” Wtedy już maksymalnie stanąłem na baczności i w momencie, kiedy zasnęła (dość szybko bo była okropnie pijana) byłem tak zdesperowany, że chwyciłem jej telefon i próbowałem sprawdzić co ona tam ma. Okazało się, że założyła PIN na telefon i nic nie da się zrobić. Tej nocy nie spałem w ogóle, zastanawiałem się o co chodzi, dlaczego ona taka jest i co miało znaczyć to nawoływanie do zaufania. Więc rano pytam się dlaczego zablokowała telefon, a o na odparła, że koleżanka jaj założyła hasło i zapomniała usunąć!!! Od tamtego czasu widać, że jednocześnie dobrze się czuje, ale nie wie co się z nią dzieje. Odblokowała telefon na drugi dzień, ale zapomniała usunąć najważniejszej wiadomości… Przed położeniem się spać w ten sam dzień napisała do koleżanki czy śpi. Ona odpisała jej rano, około 9: „Dopiero wstałam, mogłabym ale tego nie zrobię. Pamiętasz co się działo z Tobą wczoraj i to tylko przez pocałunek? Więc nie, nie będę się tobą bawić w żaden sposób. Wczoraj to było błędem ,którego ja już nigdy nie popełnię” Doznałem strasznego szoku – ona mnie zdradziła i to jeszcze z koleżanką. Po treści smsa można odczytać, że miało być coś więcej, ale koleżanka się opanowała. Nawet pisałem do dwóch kolegów bo może źle interpretuję tego smsa, ale oni też potwierdzili moje myślenie. Próbowałem porozmawiać z żoną na ten temat, ale chciałem żeby ona sama to z siebie wydusiła. W zaparte szła do ostatniej sekundy, że nic nie ma na sumieniu, aż powiedziałem jej, że czytałem sms-a. Wtedy ona sama się załamała, ale tylko przez chwilę. Mówiła, że była pijana i dlatego tak się stało, nie planowała tego. I już więcej tego błędu nie popełni. Zobaczyłem zdjęcia z pubu i okazało się, że jednak tę obrączkę zdjęła. Oszukuje mnie na każdym kroku. Obwinia mamę, która jej nigdy nie pozwalała wychodzić i twierdzi, że ona teraz chce się bawić. Od tamtego momentu jest obojętna na wszystko, jest radosna, nie czuje się winna. Tak jakby nic się nie stało. Wszystko składa mi się w całą historię, czuję że zdradziła mnie z premedytacją. To pytanie w żartach, czy może mnie zdradzić a później ta zdrada. Dalej rozmawia z tymi koleżankami całymi dniami i chce z nimi wyjechać w góry na parę dni. Ja już nie wiem co mam robić. Mieliśmy w lipcu wyjechać z kraju za lepszym życiem a tu na 2 miesiące przed wylotem takie rzeczy się dzieją. Mówi, że mnie kocha, a na drugi dzień, że nie czuje tego co kiedyś. Biję się teraz z myślami czy mam to wszystko zostawić czy ratować, chociaż widzę, że jej już tak nie zależy. Jest obojętna na wszystko. Proszę powiedzcie co o tym myślicie. 2 Odpowiedź przez melonka 2016-06-15 11:19:49 melonka Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-06 Posty: 176 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Szczerze mówiąc widzę 2 możliwości. Albo Cię Cię nie zdradza i jest jak ona mówi. Najwyraźniej całowała się z koleżanką pijana. To masz jak w banku. Nie sądzę, wnioskując po tym smsie, że się przespały, jeśli już, to z kimś innym. Nie wiem jaki ona ma stosunek do obrączki i jak to traktowała wcześniej. Ja męża nie mam, ale na co dzień nie noszę nic na rękach i mogę sobie wyobrazić, że bym często obrączkę zdejmowała do jakichś czynności i bym mogła zapominać jej włożyć - bo nie jestem przyzwyczajona do posiadania czegoś na palcach i może by mi to przeszkadzało. Znam kilka kobiet, które tak robią, gdy np. zmywają. Nie wiem na ile to jest prawdziwe w jej przypadku - czy robiła tak wcześniej, czy nie. Może robiła tak, a Ty tego nie zauważyłeś, a może nie robiła. Jeśli jednak tak wcześniej nie robiła i nagle zaczęła zdejmować, to fakt, może być to podejrzane. Jest możliwe, że Cię zdradza, albo przynajmniej ma ku temu spore ciągoty. A może faktycznie sobie odbija czas spędzony z dzieckiem na zwykłej zabawie, tylko się w granicach pogubiła. Może nie uznaje całowania się czy pieszczot z kobietą za zdradę, może macie inne definicje. Mój facet mi nieraz mówił, że on o kobietę nie byłby zazdrosny, bo wie, że jestem 100% hetero i nawet jakbym się całowała czy coś więcej próbowała, to do kobiety nie ucieknę i będzie to widział tylko jako zabawę. Naprawdę ciężko jest powiedzieć. Na pewno postępuje ona nie fair w stosunku do Ciebie, bo nawet gdyby miała inne definicje, powinna mieć na tyle zrozumienia, że takie zachowania Ciebie niepokoją. Mam wrażenie, że jej brakuje seksu, dreszczyku emocji, a Ciebie traktuje, jako codzienność, a nie źródła tych uczuć. Może normalnie się kontroluje, tylko była pijana i trochę bardziej jej puściły granice, przed czym ta koleżanka jednak wyraźnie chciała ją ochronić (albo siebie). Niepokojące jest to, ze nie chciała seksu z Tobą dużo wcześniej. Tu musi leżeć przyczyna, co się stało i odpowiedź, co się z nią teraz dzieje. Pogadaj z nią może nie otwarcie z pretensjami teraz, na to co się dzieje, ale dlaczego nie chce się z Tobą kochać już od tak dawna. To nie jest normalne. I przez to też ją ciągnie gdzie indziej, chociaż mówię - ja nie byłabym pewna, czy zdradziła, czy nie, ale prawdopodobieństwo jest. Nic tylko komunikacja, gadanie... Pytaj o to, co jest dla niej zdradą, a co dla Ciebie. Że o kobietę jednak byłbyś też zazdrosny. Staraj się jej nie atakować, bo wtedy się tylko zamknie w sobie i pogłębi dystans. Piszesz, że masz depresję, więc nie wykluczałabym też, że sobie coś wkręcasz, coś za bardzo interpretujesz - nie bierz tego do siebie, to może być, ale możesz faktycznie mieć zdradzającą kobietę. I pisz co dalej i jak wyniki rozmów. 3 Odpowiedź przez Klio 2016-06-15 11:38:43 Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką melonka napisał/a:Szczerze mówiąc widzę 2 możliwości. Albo Cię Cię nie zdradza i jest jak ona mówi. Najwyraźniej całowała się z koleżanką pijana. To masz jak w banku. Nie sądzę, wnioskując po tym smsie, że się przespały, jeśli już, to z kimś innym. .Zdradziła i dokładnie to mówi i robi (według opisu oczywiście). Zdradziła z kobietą, choć widzę, że może się to w głowie nie mieścić...Bazzy126 od kiedy dokładnie nie ma seksu w waszym związku? Zastanawiałeś się nad przyczynami? Rozmawialiście o tym? 4 Odpowiedź przez Il Condottiero 2016-06-15 11:55:02 Il Condottiero Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-11-02 Posty: 355 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżankąTa koleżanka to może być zwykła przykrywka dla kogoś zupełnie innego. O ile pamiętam to kobiety raczej nie robią za wiele szumu jak im się zdarzy na rauszu lekko granicę z inną kobietą przekroczyć. Większość obraca to w żart i zwala na promile we krwi. 5 Odpowiedź przez Klio 2016-06-15 12:05:22 Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżankąOlaboga, naprawdę nie mieści się w głowie, że kobieta z kobietą może zdradzić. Czasem są to tylko eksperymenty, a czasem coś zupełnie innego. O ile pamiętam to generalizowanie jeszcze nikomu pożytku nie przyniosło, zwłaszcza, jeżeli oparte jest na jednostkowym doświadczeniu. Il Condottiero na jakiej próbie przeprowadzałeś te statystyki, że Ci wyszła większość? I ile ta większość wynosi? Jest to większość kobiet z różnych środowisk, o różnym wykształceniu, miejscu zamieszkania, różnym doświadczeniu seksualnym? Czy tak tylko wyszło Ci na podstawie rozmów przy piwie z kumpelą nr 1 i 2? 6 Odpowiedź przez Il Condottiero 2016-06-15 12:10:52 Il Condottiero Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-11-02 Posty: 355 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Klio napisał/a:Il Condottiero na jakiej próbie przeprowadzałeś te statystyki, że Ci wyszła większość? I ile ta większość wynosi? Jest to większość kobiet z różnych środowisk, o różnym wykształceniu, miejscu zamieszkania, różnym doświadczeniu seksualnym? Czy tak tylko wyszło Ci na podstawie rozmów przy piwie z kumpelą nr 1 i 2?Piszę tylko na podstawie swoich doświadczeń. Miałem na myśli swoje +/- równolatki 30-40 lat. Opisałem tylko sytuacje, których byłem świadkiem a nawet partycypowałem. "Większość" więc oznacza moich znajomych. Piwa nie pijam. 7 Odpowiedź przez Klio 2016-06-15 12:14:50 Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Ok, ale z tego co kojarzę sam lansujesz się na wielkiego eksperymentatora w dziedzinie seksu i z podobnymi kobietami masz raczej do czynienia. Jak wasze doświadczenia seksualne przekładają się na doświadczenie młodej kobiety, w związku małżeńskim , z ograniczonym życiem towarzyskim, generalnie raczej zamkniętą osobowością? Niech będzie zatem dobre wino 8 Odpowiedź przez Il Condottiero 2016-06-15 12:25:00 Il Condottiero Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-11-02 Posty: 355 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Nie lansuję się tylko jestem ciekaw. Owszem lubię i preferuję kobiety świadome swoich potrzeb i oczekiwań. Pod tym względem moja Żona jest dla mnie wzorcem kobiety, która wie czego, kiedy i jak chce ...w większości sytuacji życiowych. Co do bohaterki wątku to skłonny jestem przypuszczać, że jej samoświadomość w rzeczonej materii jest nieduża. Może brak jej czegoś, czego ni stąd ni zowąd z promilami we krwi szukała u koleżanki. Mogło się tak stać. Ale zawsze pozostaje opcja czy to aby chłopak koleżanki korzystając z okazji "napromilowania" dziewczyn nie zasugerował im czegoś z czego sam pewnie by skorzystał - to tylko teoria wino jak najbardziej czerwone wytrawne 9 Odpowiedź przez 2016-06-15 15:08:08 Gość Netkobiet Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżankąObawiam sie bazzy, ze ten przypadkowy pocalunek z kolezanka to tylko czubeczek gory lodowej. Zastanow sie po co sciaga obraczke wychodzac do pubu. Chyba nie dlatego, zeby kolezanka nie wiedziala, ze jest mezatka, jak myslisz?A zmienione hasla przed tym pocalunkiem?Mysle ze Twojej zonce juz dawno puscily hamulce, a pocalunek z kolezanka jest tylko kolejnym krokiem. 10 Odpowiedź przez Bolesław 2016-06-15 15:18:34 Bolesław Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-14 Posty: 74 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżankąZdrada to tylko problem poboczny. Podstawowym problemem jest to, że ta kobieta stale Cię okłamuje i oszukuje. A na kłamstwie związku, zdrowych relacji zbudować się nie da. Bo widzisz, jak będzie szczerość to nawet zdrada (w skrajnych przypadkach) związku nie zniszczy. A jak będzie kłamstwo to o zdradzie się nawet nie dowiesz. Niestety Twoja kobieta wygląda na wyrachowaną oszustkę. Życie z taką osobą to pasmo udręk i poniżeń. 11 Odpowiedź przez bazzy126 2016-06-15 19:42:00 bazzy126 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-15 Posty: 2 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Już piszę o co chodzi. Trochę chodzi o seks - tak rozmawialiśmy na ten temat i stwierdziła, że boi się ponownego zajścia w ciążę. Tylko tyle. Ściąganie obrączki - "chciałam aby mnie ktoś zauważył i prawił mi komplementy, powiedział że ładnie wyglądam". W tym pubie raczej były tylko we 3, widziałem zdjęcia. Pocałunek z koleżanką tłumaczy błędem. Najpierw mówi, że była pijana, zaraz później, że była ciekawa jak to jest. Powiedziała także o co chodziło z tym zdaniem w smsie "pamiętasz jak się zachowałaś a to tylko po pocałunku?" Twierdzi, że wybiegła z pubu i obie musiały ją szukać w centrum miasta. Jednak ten sms jest bardzo ciekawy. To jest tak jakby odpowiedź na pytanie. Jednak pytania nie było, być może hasła na FB - to jest najbardziej podejrzane. Bo skoro chciała mi prezent zrobić na urodziny to dlaczego nie usunęła wiadomości od koleżanki, która pomagała w wyborze prezentu dla mnie? Przypomnę, że logowała się w domu na komputerze a to oznaczało, że musiała nowe hasło wpisać. Teraz to jest największą niewiadomą. Jeżeli chodzi o facetów to nie sądzę aby mnie z tą płcią zdradzała bo praktycznie nie zna żadnego. W domu bywa cały czas, śpi każdej nocy. Jedynie wyjeżdża na uczelnię. 12 Odpowiedź przez Klio 2016-06-15 19:49:33 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-06-15 19:57:19) Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką bazzy126 napisał/a:Jeżeli chodzi o seks - tak rozmawialiśmy na ten temat i stwierdziła, że boi się ponownego zajścia w ciążę. Tylko trzyletniego syna... Od trzech lat prawie nie ma seksu i Ciebie zadowala odpowiedź, że nie chce więcej dzieci? Wiesz, że jest multum środków antykoncepcyjnych... Argument nie przystający do zagrożenia i zasłaniający prawdziwe powody...bazzy126 napisał/a: W zaparte szła do ostatniej sekundy, że nic nie ma na sumieniu, aż powiedziałem jej, że czytałem sms-a. Wtedy ona sama się załamała, ale tylko przez chwilę. Mówiła, że była pijana i dlatego tak się stało, nie planowała tego. I już więcej tego błędu nie popełni. Zobaczyłem zdjęcia z pubu i okazało się, że jednak tę obrączkę zdjęła. Oszukuje mnie na każdym kroku. Obwinia mamę, która jej nigdy nie pozwalała wychodzić i twierdzi, że ona teraz chce się bawić. Od tamtego momentu jest obojętna na wszystko, jest radosna, nie czuje się winna. Tak jakby nic się nie stało. Wszystko składa mi się w całą historię, czuję że zdradziła mnie z premedytacją. To pytanie w żartach, czy może mnie zdradzić a później ta zdrada. Dalej rozmawia z tymi koleżankami całymi dniami i chce z nimi wyjechać w góry na parę dni. .Z tego jak się zachowuje i jak wąski jest jej krąg znajomych, to rzeczywiście pewnie się nie wyszalała. Tylko, że to będzie źródłem problemów, jeżeli w procesie szalenia nie będzie potrafiła powiedzieć sobie stop. To, że oszukuje Ciebie, że nie dostrzega, że robi coś krzywdzącego, że zwala winę za swoje postępowanie na innych też dobrze nie wróży. Ponadto problemu dla niej jak widać nie ma. Teraz jeżeli postarasz się ograniczyć jej kontakt z koleżankami, to ona już nie będzie miała nikogo poza Tobą. To będzie bomba z tykającym zegarem. Jeżeli dalej będzie się z nimi kontaktować, nie hamując się w żaden sposób, to otrzymasz ten sam wynik. Biorąc pod uwagę brak bliskości w waszym związku (zarówno jeśli chodzi o seks, jak i szczere rozmowy), to ewidentnie wskazuje, że macie spore i nierozwiązane problemy. Być może są tylko jej, być może wspólne. Umów się na terapię małżeńską, jeżeli sami między sobą nie potraficie się porozumieć. 13 Odpowiedź przez 2016-06-15 19:58:56 Ostatnio edytowany przez (2016-06-15 20:01:38) Gość Netkobiet Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką bazzy126 napisał/a:Już piszę o co chodzi. Trochę chodzi o seks - tak rozmawialiśmy na ten temat i stwierdziła, że boi się ponownego zajścia w ciążę. Tylko tyle. Ściąganie obrączki - "chciałam aby mnie ktoś zauważył i prawił mi komplementy, powiedział że ładnie wyglądam".Czyli jednak zona nie ma nic przeciwko napisał/a:W tym pubie raczej były tylko we 3, widziałem tak, jak nie ma nikogo innego na zdjeciach, ktore widziales, to znaczy ze dziewczyny bawily sie kto w takim razie mialby te komplementy prawic jak pub pusty?bazzy126 napisał/a:Pocałunek z koleżanką tłumaczy błędem. Najpierw mówi, że była pijana, zaraz później, że była ciekawa jak to to tlumaczenie dziala, to tak tez moze tlumaczyc kolejne nie powinna pic?A moze Ty zacznij calowac sie z inna kobieta, z czystej ciekawosci ma sie napisał/a:Zmiana hasła na FB - to jest najbardziej podejrzane. Bo skoro chciała mi prezent zrobić na urodziny to dlaczego nie usunęła wiadomości od koleżanki, która pomagała w wyborze prezentu dla mnie? Przypomnę, że logowała się w domu na komputerze a to oznaczało, że musiała nowe hasło wpisać. Teraz to jest największą cos do ukrycia, a Ty we wlasnym interesie powinienes dowiedziec sie co to najgorszym razie zepsujesz sobie napisał/a:Jeżeli chodzi o facetów to nie sądzę aby mnie z tą płcią zdradzała bo praktycznie nie zna żadnego. W domu bywa cały czas, śpi każdej nocy. Jedynie wyjeżdża na mi, fajni faceci sa wszedzie, a juz zwlaszcza w pubie i na chcesz rade, to powinienes:1. przestac z nia walkowac ten temat i wypytywac. Na zmiane jej nastawienia do tego co juz odkryles albo na skruche i tak nie masz co liczyc. Udawaj ze zapomniales i ze przeszedles nad tym do porzadku nie wierz w nic co do Ciebie mowi, sam pisales ze Cie oszukuje na kazdym kroku. I tak nie bedziesz wiedzial co jest prawda, a co dowiedz sie sam cos sie dzieje, co robia na tych imprezach, z kim tak tajemiczo pisze. Zlam haslo do fejsbuka, maila i telefonu. Zaloz podsluch w torebce, samochodzie lub domu jak Cie nie dopiero jak bedziesz wiedzial, ze dzieje sie cos zlego i co konkretnie, zastanow sie jak dalej z tym postepowacpzdr 14 Odpowiedź przez Klio 2016-06-15 20:10:07 Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką napisał/a:Czyli jednak zona nie ma nic przeciwko tak, jak nie ma nikogo innego na zdjeciach, ktore widziales, to znaczy ze dziewczyny bawily sie kto w takim razie mialby te komplementy prawic jak pub pusty?Naprawdę nie dociera Ona nie ma nic przeciwko mężczyznom, ale wygląda na to, że nie ma również nic przeciwko kobietom. Dziewczyny jak najbardziej mogły bawić się same. Komplementy zaś jak najbardziej mogła chcieć usłyszeć od kobiety. Nie mieści się w głowach 15 Odpowiedź przez Jacenty89 2016-06-15 23:18:36 Jacenty89 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-20 Posty: 4,132 Wiek: 27 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżankąMnie zaciekawiło szczególnie to zdanie: "Pojechała 2 tygodnie temu do cioci z dzieckiem i w momencie gdy przyjechała dziwnie się zachowywała, jakby miała coś na sumieniu."Co do reszty zgadzam się z Klio. Znaczna część kobiet jest mniej albo bardziej biseksualna, więc nie ma się co na siłę upierać przy tym, że jest tu jakieś 10 dno. 16 Odpowiedź przez melonka 2016-06-15 23:48:04 melonka Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-06 Posty: 176 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżankąspotkałam dużo więcej facetów biseksualnych niż kobiet. Ale próbowania nie uznaję jako 'seksualność'. 17 Odpowiedź przez 2016-06-16 07:37:52 Gość Netkobiet Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Klio napisał/a: napisał/a:Czyli jednak zona nie ma nic przeciwko tak, jak nie ma nikogo innego na zdjeciach, ktore widziales, to znaczy ze dziewczyny bawily sie kto w takim razie mialby te komplementy prawic jak pub pusty?Naprawdę nie dociera Ona nie ma nic przeciwko mężczyznom, ale wygląda na to, że nie ma również nic przeciwko kobietom. Dziewczyny jak najbardziej mogły bawić się same. Komplementy zaś jak najbardziej mogła chcieć usłyszeć od kobiety. Nie mieści się w głowach Nie dociera do Ciebie bo czytasz nie dokladnie "Nie ma nic przeciwko facetom" nie oznacza "to musi byc facet".Na razie nie wiadomo co siedzi w glowie zony autora - za malo danych. 18 Odpowiedź przez Il Condottiero 2016-06-16 09:39:45 Il Condottiero Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-11-02 Posty: 355 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką bazzy126 napisał/a:Jeżeli chodzi o facetów to nie sądzę aby mnie z tą płcią zdradzała bo praktycznie nie zna żadnego. W domu bywa cały czas, śpi każdej nocy. Jedynie wyjeżdża na wybacz ale ewidentnie nie doceniasz kreatywności i pomysłowości kobiet. Zdarzyło mi się nie raz nie dwa odwozić towarzystwo z babskich combrów więc słyszałem co sobie nawzajem opowiadały. Sam bym tego lepiej nie wymyślił. 19 Odpowiedź przez MamaMamusia 2016-06-16 11:13:24 MamaMamusia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 1,149 Wiek: 35 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką A jakie to ma znaczenie z kim zdradziła opisywana kobieta? Czyżby zdrada homoseksualna miała jakąś inna rangę od heteroseksualnej?Trudno zliczyć wątki, w których kobiety opowiadają o swoich skokach w bok , tych w łóżku i tych w myślach i tych tylko pocałunkowych. Wszyscy wtedy jedziemy po nich równo i nazywamy sprawy po imieniu, a w tym przypadku jakoś nie .... Pocałunek z kobieta na dyskotece? Oj tam , oj tam... to przez promile i każda baba tak ma... no nie czy z taką samą reakcją spotkałby się pocałunek z facetem , po pijaku , w pubie? Ja podejrzewam, że wtedy nie byłoby czego zbierać. Tymczasem zdrada to jest zdrada...zawsze ta sama , zaufanie nie idzie w parze z przeglądaniem czyjejś korespondencji, więc nie nadużywaj tego słowa.( ja nie mam kochanków, ani kochanek, nie kontaktuje się z byłymi parterami , jestem do bólu monogamiczna i nie mam nic do ukrycia, a mimo to nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktokolwiek bez mojej zgody czyta wiadomości adresowane do mnie ) Uważasz, że kobieta jest wspaniała żoną gdy gotuje ? No umówmy się - nie jesteś mężem z marzeń...ale mimo to odpowiedzialność za zdradę leży tylko po stronie twojej żony i mam nadzieję, że nie dasz sobie wmówić, że jest inaczej. Zresztą, gdziekolwiek by to schować, i tak wypłynie, bo to, co zabagnione, nie daje się unicestwić, bo wszelkie niepowodzenie jest Jansson 20 Odpowiedź przez Klio 2016-06-16 11:19:08 Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką MamaMamusia napisał/a:Ciekawe czy z taką samą reakcją spotkałby się pocałunek z facetem , po pijaku , w pubie? Ja podejrzewam, że wtedy nie byłoby czego zbierać. .Właśnie, że nie spotkałby się z podobną reakcją. Dlatego na siłę niektórzy starają się gdzieś dokopać się w tej historii jakiegoś mężczyzny. Gdzieś musi się kryć, bo zdrada z kobietą, to już nie taka zdrada... 21 Odpowiedź przez MamaMamusia 2016-06-16 11:41:03 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2016-06-16 11:42:50) MamaMamusia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 1,149 Wiek: 35 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Klio napisał/a:MamaMamusia napisał/a:Ciekawe czy z taką samą reakcją spotkałby się pocałunek z facetem , po pijaku , w pubie? Ja podejrzewam, że wtedy nie byłoby czego zbierać. .Właśnie, że nie spotkałby się z podobną reakcją. Dlatego na siłę niektórzy starają się gdzieś dokopać się w tej historii jakiegoś mężczyzny. Gdzieś musi się kryć, bo zdrada z kobietą, to już nie taka zdrada... Tak, tak... sprawdź wiadomości, złam kody, dowiedz się...bo on na pewno tam gdzieś jest skubaniec jeden... a na pocałunek z kobietą machnij ręką, bo to tylko pijacki wybryk... z facetem to co innego, to już zdrada by była , podłość, masakraJa obstawiam, że bohaterka opowieści jest lesbijką (to by poniekąd mogło tłumaczyć jej aseksualny stosunek do partnera)Ten fakt ani mnie nie oburza, ani nie gorszy, ale nie powiem tego samego o jej oszustwach, życiu w kłamstwie i w końcu o jej zdradach. Każda zdrada jest podła. Autorowi radziłabym przyjrzeć się związkowi pod tym kątem własnie, a nie cieszyć się, że to na szczęście nie był facet Zresztą, gdziekolwiek by to schować, i tak wypłynie, bo to, co zabagnione, nie daje się unicestwić, bo wszelkie niepowodzenie jest Jansson 22 Odpowiedź przez 2016-06-16 12:10:35 Gość Netkobiet Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Dziewczyny, jesli to do moich wypowiedzi pijecie, to musialem sie niejasno wiec jeszcze raz:- uwazam, ze odkryta przez meza sytuacja z kolezanka to nie wszystko, co zonka ma do ukrycia- w tym co jeszcze jest ukrywane, moze byc zarowno facet jak i kobieta- autor powinien dowiedziec sie co sie dokladnie dzieje z jego ktos w moich postach wyczytal cos innego, to niech czyta tak dlugo, az napisał/a:Autorze , zaufanie nie idzie w parze z przeglądaniem czyjejś korespondencjiMamaMamusia, o jakim zaufaniu piszesz?byzzy126 napisał/a:Oszukuje mnie na każdym krokuMalzonka stracila zaufanie meza przez jej wlasne postepowanie, przeglądanie korespondencji moze byc jedynym sposobem na odzyskanie tego zaufania - jesli nic tam nie znajdzie, a jesli znajdzie - na obrone autora przez byciem oszukiwanym. 23 Odpowiedź przez MamaMamusia 2016-06-16 13:30:09 MamaMamusia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 1,149 Wiek: 35 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką napisał/a:Dziewczyny, jesli to do moich wypowiedzi pijecie, to musialem sie niejasno wiec jeszcze raz:- uwazam, ze odkryta przez meza sytuacja z kolezanka to nie wszystko, co zonka ma do ukrycia- w tym co jeszcze jest ukrywane, moze byc zarowno facet jak i kobieta- autor powinien dowiedziec sie co sie dokladnie dzieje z jego ktos w moich postach wyczytal cos innego, to niech czyta tak dlugo, az napisał/a:Autorze , zaufanie nie idzie w parze z przeglądaniem czyjejś korespondencjiMamaMamusia, o jakim zaufaniu piszesz?byzzy126 napisał/a:Oszukuje mnie na każdym krokuMalzonka stracila zaufanie meza przez jej wlasne postepowanie, przeglądanie korespondencji moze byc jedynym sposobem na odzyskanie tego zaufania - jesli nic tam nie znajdzie, a jesli znajdzie - na obrone autora przez byciem nigdy zaufania męża nie miała, gdyż zaufanie polega na przyjmowaniu za prawdę tego co mówi i przedstawia sobą druga osoba BEZ SPRAWDZANIA JEJ WIARYGODNOŚCI. Jak masz coś na piśmie , to już ufać nie musisz. Chęć sprawdzenia to jest własnie BRAK żeby z mojej strony również wszystko było jasne - ja nie sympatyzuje z bohaterką opowieści. Brzydzę się zdradą w każdej formie. Jeżeli ta kobieta rzeczywiście jest lesbijką, to jej wejścia w związek małżeński z mężczyzną, urodzenia dziecka i oszukiwania całego świata, nie nazwę w sposób cenzuralny, więc lepiej zachowam milczenie. Nie uważam też , że Autor ponosi jakąkolwiek odpowiedzialność za jej zdradę. Jednak jeśli czytam historie w stylu - on jej ufa , ale facebooka inwigiluje - no to sorry, ale ja tego za prawdę nie uznam, bo to nie jest zaufanie. Zresztą, gdziekolwiek by to schować, i tak wypłynie, bo to, co zabagnione, nie daje się unicestwić, bo wszelkie niepowodzenie jest Jansson 24 Odpowiedź przez Klio 2016-06-16 17:34:00 Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką MamaMamusia napisał/a:Ja obstawiam, że bohaterka opowieści jest lesbijką (to by poniekąd mogło tłumaczyć jej aseksualny stosunek do partnera)Ten fakt ani mnie nie oburza, ani nie gorszy, ale nie powiem tego samego o jej oszustwach, życiu w kłamstwie i w końcu o jej zdradach. Każda zdrada jest podła. Autorowi radziłabym przyjrzeć się związkowi pod tym kątem własnie, a nie cieszyć się, że to na szczęście nie był facetTeż patrzę na to pod tym kątem, ale nie jestem jeszcze tak bardzo przekonana co do orientacji seksualnej. Niekoniecznie jest lesbijką. Jednak w intymnej relacji z kobietą szuka czegoś, czego zabrakło w relacji z mężem. Sam fakt, że zadowolił się stwierdzeniem, że seksu będzie co kot napłakał przez trzy lata, bo ona boi się ciąży, jest troszku niepoważny. Tak nie wygląda związek dojrzałych ludzi, którzy potrafią ze sobą rozmawiać. Także orientacja jest kwestią otwartą, ale istnienie dużych problemów jest faktem. 25 Odpowiedź przez Bolesław 2016-06-17 11:41:00 Ostatnio edytowany przez Bolesław (2016-06-17 11:41:37) Bolesław Zbanowany Banita Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-06-14 Posty: 74 Odp: Żona zdradziła mnie... z koleżanką Niestety!!!! Autor zachowuje się podobnie jak znany nam wszystkim Piotr-74 i wszędzie będzie się doszukiwał tego co tam sobie wymyślił, potwierdzenia obrazu ze swojej głowy. Bo jest w szoku i nie zna ludzi takich jakimi naprawdę są. Tutaj, można analizować każdą sytuację, teraz, ciągle i wciąż i w przyszłości. Ale jaki jest tego sens? Szkoda na to czasu panowie i panie no chyba, że ktoś się lubi angażować w takie tasiemce. Wszystko sprowadza się przecież do tego jaki kto jest. I tak jak można z kimś kto coś sobą prezentuje dojść do określonych rezultatów (z czasem, w wyniku rozmów, refleksji, działań). To do czego można dojść? z kimś kto już jest na stałe umocowany w swoich działaniach, w związku ze ślepym i naiwnym autorem, do którego nie dociera SEDNO, że:JEGO KOBIETA WYGLĄDA NA WYRACHOWANĄ OSZUSTKĘ. ŻYCIE Z TAKĄ OSOBĄ TO PASMO UDRĘK I tylko to co napisałem mnie to koniec tematu. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Mąż od dłuższego czasu zdradzał swoją żonę. Okazało się, że jego kochanką jest jedna z koleżanek z pracy. Kobieta nakryła ich na miłosnym uniesieniu pod ich wspólnym dachem. Nasza bohaterka idealnie wie, jak słodko smakuje zemsta. Postanowiła więc utrzeć nosa niewiernemu jest jedną z najczęstszych przyczyn rozpadów związków i małżeństw. To jeden z tych czynów, który niewiele osób potrafi wybaczyć. Nawet jeśli zdecydujemy się na taki krok, odbudowanie zaufania będzie dużym wyzwaniem. Zwykle jedynym wyjściem z tej sytuacji jest odejście i rozpoczęcie życia na nowo. Ach, nie zapominajmy jeszcze o zdradzał swoją żonęPaulina w liście do redakcji podzieliła się z nami swoim wyznaniem. To, co napisała kobieta, zupełnie nami wstrząsnęło. Jeśli w dalszym ciągu zastanawiacie się, czy warto odegrać się na niewierności partnera, to koniecznie zapoznajcie się z jej @heftibaMąż zdradził swoją żonę pod ich wspólnym dachem. – Redakcjo. Długo zastanawiałam się, czy powinnam opowiedzieć wam swoją historię. Koniec końców stwierdziłam, że może warto zainspirować i zmotywować do działania inne kobiety. Szczególnie te, które również zostały naznaczone zdradą – rozpoczęła swoje wyznanie wiedzieć, że Paulina od 8 lat jest, a raczej była, szczęśliwą mężatką. Kobieta z zawodu jest nauczycielką fizyki, a jej mąż dyrektorem świetnie prosperującej firmy.– Nigdy nie sądziłabym, że na własnej skórze doświadczę niewierności męża. Musicie wiedzieć, że przyłapałam swojego męża na zdradzie. Kiedy pewnego dnia wróciłam z pracy nakryłam go w jednoznacznej sytuacji z jego koleżanką z pracy. Od zawsze wiedziałam, że mają świetny kontakt i nadają na tych samych falach, ale… czegoś takiego nigdy bym się nie spodziewała- wyznała kobieta. Zemsta ma słodki smak?To, co zrobiła nasza bohaterka jest dowodem, że tak/– Pomimo tego, że w tym momencie moje życie rozsypało się na milion kawałków, wiedziałam, że nie mogę tak tego zostawić. W końcu mój ukochany sam mnie nauczył tego, żeby zawsze załatwiać sprawy do końca. Nawet jeśli ktoś miałby na tym ucierpieć. A skoro tym razem padło na mnie, no cóż…- napisała dalej się, co takiego w ramach odwetu zrobiła nasza bohaterka? Otóż bez chwili wahania wyjęła telefon i zrobiła im zdjęcie uwieczniające im wspólne igraszki. A chwile później rozesłała je do wszystkich pracowników z firmowego maila męża. To nie mógł być przypadek, że jej niewierny partner zostawił otwartą pocztę. Najwidoczniej tego właśnie chciał ZDJĘCIA: @thoughtcatalogKobieta postanowiła rozesłać zdjęcie do wszystkich @rcjphotoPomimo bólu wiedziała, że musi utrzeć mu nosa. ZOBACZ TEŻ:PRACA MARZEŃ czeka! Dają 5 tys. zł za 6 godzin pracyŻona Zbigniewa Wodeckiego zarządza jego majątkiem. Podjęła ważną decyzjęMłoda para pokazała zdjęcie przed i po weselu. Na drugim ciężko ich rozpoznaćWyszła na spacer z psem. Po powrocie zauważyła, że do psiej sierści ktoś się przyczepiłNie żyje Jan KobuszewskiKiedy ksiądz powiedział Ewelinie, ile żąda za udzielenie ślubu, kobieta zdębiała. Takiej chciwości jeszcze nie widziała w swoim życiu
napisał/a: e-Lena 2015-01-21 09:07 Ale Cię żona załatwiła - myślałeś, że jesteś panem sytuacji, a tu klops! Nie pozostała Ci dłużna. Zobacz - w ostatnim zdaniu wystarczy postawić przecinek w odpowiednim miejscu, żeby całkowicie zmienić jego sens: a) "Kocham swoja zone dopiero teraz, sobie to uswiadomilem jak bardzo!" b) "Kocham swoja zone, dopiero teraz sobie to uswiadomilem jak bardzo!" Kochasz swoją żonę, czy kochasz swoją żonę DOPIERO TERAZ? Osobiście uwielbiam jak ludzie krzywdzą się nawzajem, podrzucają sobie świnie, okłamują się i mszczą się na sobie, a potem "przytomnieją", najczęściej niestety nie dlatego, że "kochają", ale dlatego, że boją się, że mogą stracić to, co zapewniało im stabilizację życiową. Kto kocha, nie zdradza. Proste. Jak dla mnie oboje jesteście siebie warci. Tylko dzieci szkoda.
fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS W moim rozwodzie nie było nic dobrego, żadnego poczucia ulgi, wolności, nic z tych rzeczy. Tylko gorycz, porażka i żal. Tym większy, że rozwód nastąpił z mojej winy, więc pretensje mogłam mieć wyłącznie do siebie. Decydując się na romans z Mariuszem, byłam już kobietą po trzydziestce, żadną młódką, do tego w pełni trzeźwą i teoretycznie świadomą tego, co robię, choć praktycznie chyba musiałam oszaleć. Z Adamem znaliśmy się od przedszkola. We dwoje pokonywaliśmy kolejne szczeble edukacji, dorastania, przyjaźni, miłości. Na nasz ślub przyszło pół miasteczka. Czego oczekiwałam wtedy od małżeństwa i Adama? Nie zastanawiałam się nad tym. Wystarczyło mi, że możemy zamieszkać razem i kochać się bez przeszkód. Ponieważ znaliśmy się od dziecka, wiedzieliśmy, czego się po sobie spodziewać. Przewidywaliśmy swoje reakcje, uczucia, niemal czytaliśmy sobie w myślach. Przynajmniej do tamtego feralnego dnia, kiedy przyłapał mnie z kochankiem… Nie wiem, co mnie opętało. Niczego mi w życiu ani małżeństwie nie brakowało. Miałam wspaniałe dzieci, dobrą pracę, oddanego męża. Jednak gdy zobaczyłam Mariusza, moje stateczne serce zatrzepotało. Jak u smarkuli. Zauroczyły mnie jego ciemne oczy, wysportowana sylwetka, delikatny zarost wokół pełnych warg, smukłe palce. Jakby to było, gdyby mnie pocałował, dotknął, pieścił… Kompletnie mi odbiło. Do tego stopnia, że mój pracowniczy komputer nagle zaczął odmawiać posłuszeństwa. A ja dzwoniłam i prosiłam: – Panie Mariuszu, czy mógłby pan zerknąć? Bo znowu coś się popsuło chyba… Zgadzał się ochoczo. Dygotałam wewnętrznie jak gówniara, kiedy stawał obok biurka, pochylał się nad komputerem i sprawdzał, co się stało. Wiem, że należało skończyć z tą fascynacją, zanim przekroczy granicę bezpieczeństwa, ale Mariusz był tak inny od mojego męża, tak kuszący! Może zwyczajnie byłam ciekawa odmiany, bo ani ja, ani Adam nie mieliśmy innych partnerów przed ślubem. Ba, nie umawialiśmy się nawet na randki z kimś innym. Kiedy pewnego dnia Mariusz zaprosił mnie na kawę, nie odmówiłam. Byłam zbyt podekscytowana, rozsądek wyparował. Najpierw kawa, potem spacer i kolacja… A potem wyjechaliśmy na weekend w góry. Męża okłamałam, że mam szkolenie. Nawet do głowy mu nie przyszło, że mogłabym go oszukać. Obiecał zająć się dziećmi, dziesięcioletnią Julką i ośmioletnim Piotrusiem. Od tamtego wyjazdu zaczął się mój romans z Mariuszem. Miałam wyrzuty sumienia, ale tłumiło je poczucie szczęścia. Chodziłam jak pijana, z głową w chmurach, rozkojarzona, rozmarzona. I Adam zaczynał to zauważać. Może i lepiej? Z jednej strony nie chciałam go ranić, bo czułam, że zawsze będzie mi bliski, ale z drugiej… No cóż, coraz częściej zastanawiałam się nad rozwodem. Tamtego dnia umówiłam się z Mariuszem w centrum handlowym w sąsiednim mieście. Mieliśmy coś zjeść, potem pojechać do niego. – To ja wezmę dzieci na zakupy – zaproponował Adam, gdy wyjaśniłam mu, że muszę pilnie wyjść do koleżanki, która zachorowała. – Julka potrzebuje kurtki, a Piotruś butów. – Weź, weź – mruknęłam nieuważnie. – Wrócę wieczorem. Do galerii przyjechałam z rumieńcami na twarzy i na miękkich nogach. Mariusz pocałował mnie na powitanie w rękę. – Nie mogłem się już doczekać. Nie wiem, czy bardziej jestem głodny na jedzenie, czy na ciebie – wyszeptał, patrząc mi w oczy. – Więc musimy jak najszybciej to sprawdzić… – odszeptałam. Zamówiliśmy coś w knajpce w pasażu. Kazał mi się spakować, no to się spakowałam Byliśmy w połowie posiłku, kiedy nagle usłyszałam głos Julki: – Mama! Tam jest mama! Przestraszyłam się. Zerwałam się z krzesła, ale było już za późno. Mariusz wyglądał na zmieszanego. Adam patrzył na mnie z niemym pytaniem w spojrzeniu, Julka ściskała mnie za rękę. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Mogłam skłamać, zasłonić się półprawdą, mogłam wymyślić cokolwiek, żeby uratować sytuację, ale… milczałam. – Zobaczymy się w domu – przerwał ciszę mój mąż. – Musimy jeszcze kupić buty dla Piotrusia. Chodźcie, dzieci. Moja rodzina odeszła, a Mariusz zmierzył mnie pełnym wyrzutu spojrzeniem. – Tak, to były moje dzieci i mój mąż – potwierdziłam oczywiste. – I mówisz to tak spokojnie? Nie wiedziałaś, że będą w tej galerii? Gdzie ty masz rozum? A jeśli twój mąż się czegoś domyślił? – Przecież się kochamy, prawda? Wcześniej czy później i tak się dowie. – Niekoniecznie. Kochamy się, ale musimy zachować nasze spotkania w tajemnicy. Plotki by nas zniszczyły. Bądź rozsądna. – Dobrze już, dobrze – zgodziłam się, myśląc o czymś zupełnie przeciwnym. Nim wróciłam do domu, podjęłam decyzję. Nie chciałam dłużej kłamać, Adam na to nie zasługiwał. Dlatego kiedy dzieci zasnęły, wyznałam mu całą prawdę o Mariuszu. Adam był w szoku. – Spotykasz się z nim? Sypiasz? Kochasz go? Chcesz odejść? – powtarzał z niedowierzaniem. – Naprawdę go kochasz? Jesteś pewna? Może to minie, może to jakieś… nie wiem… fatalne zauroczenie? – Nie minie – pokręciłam głową. – On jest…on jest… – szukałam słowa – niesamowity. Adam drgnął, jakbym go uderzyła. – Na tyle niesamowity, by zniszczyć dla niego naszą rodzinę? – spytał wstrząśnięty. – To, że mnie zdradzałaś i okłamywałaś, że robiłaś ze mnie idiotę, to jedno, ale… ale to, że chcesz dla niego, że chcesz z jego powodu… – zamilkł, opuścił głowę. Było mi go żal, potwornie, jednak w tamtej chwili Mariusz był ważniejszy. Kiedy mój mąż znowu na mnie spojrzał, zrobiło mi się zimno. Miał w oczach ból, ale też jakąś nieznaną mi wcześniej bezwzględność. – Chcę rozwodu – oświadczył. – Dzieci zostaną ze mną, poradzimy sobie. Alimentów od ciebie nie potrzebuję. – Co? – zamrugałam powiekami. Zamierzałam się wyprowadzić do Mariusza, ale z dziećmi. Nie planowałam ich zostawiać i jakoś nie brałam pod uwagę zdania Adama. Naprawdę przestałam myśleć głową. – To, co powiedziałem. Nie chcę mieć już z tobą nic wspólnego. Wierzyłem ci jak sobie samemu. Myślałem, że cię znam jak nikogo innego. Kochałem cię, od kiedy pamiętam. A ty… a ty wszystko zniszczyłaś. Nienawidzę cię. Po prostu cię nienawidzę. Idź, wynoś się! I nie waż się wracać. Ale co ty mówisz? Twoja narzeczona przyjeżdża?! Wtedy nie zastanawiałam się nad jego słowami. Liczyło się tylko to, że mogłam się spakować i pojechać do Mariusza. Dzieci? Boże, ja nie myślałam nawet o nich! Byłam jak w amoku. Upadek z chmur na ziemię nastąpił jeszcze tego samego wieczoru. Mariusz niechętnie mnie przyjął. I tylko na kilka dni. – Będziesz musiała do piątku poszukać sobie jakiegoś innego lokum – uprzedził, gdy zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. – Dlaczego? Nie mogę tu zostać? – W sobotę przyjeżdża moja narzeczona. – Na… narzeczona? – wyjąkałam. – Tak, za miesiąc bierzemy ślub. – Co? Co… co ty mówisz? Serce nagle zaciążyło mi w piersi, a jakaś niewidzialna obręcz ścisnęła gardło. Z trudem wydukałam: – A ja... co ze mną? Już mnie kochasz? Wzruszył ramionami – Proszę cię, nie dramatyzuj. Jesteś dorosła, i to dłużej ode mnie. Niczego ci nie obiecywałem, do niczego nie namawiałem. Zresztą, jak bym mógł? Masz dzieci, męża, rodzinę… – Nie mam! Odeszłam od nich! – Rany, a kto ci kazał?! – wycedził ze złością. – Dobra, najlepiej będzie, jeśli rozstaniemy się już teraz. Nie przeciągajmy tego. Skończmy, zanim zrobi się krępująco. W jednej chwili zawalił mi się cały świat. Byłam jak przerażone, zranione zwierzę. I właśnie tak zareagowałam. Uciec, schronić się w jamie, zaszyć w bezpiecznym miejscu – a gdzie może być bezpieczniej niż w domu? Chciałam wrócić, prosić o wybaczenie, choćby na kolanach, ale Adam nawet nie otworzył mi drzwi. Własnych kluczy nie miałam, bo pakując się w pośpiechu, zostawiłam je w przedpokoju. Dostałam tylko esemesa: „Obyś była z nim nieszczęśliwa”. Otrzeźwienie przyszło za późno. Próbowałam się kontaktować z Adamem, wystawałam pod domem, pukałam, dzwoniłam, błagałam, płakałam, wyzbyłam się dumy, lecz mnie ignorował. Julka i Piotruś też. Ale pewnie ich wywiózł do swoich rodziców albo brata. Może po to, by oszczędzić im widoku upokorzonej matki, a może nie chciał, bym poprzez dzieci próbowała na niego wpływać. Rodzice przyjęli mnie pod swój dach, więc przynajmniej miałam gdzie spać. Musiałam im wszystko wyznać i ciężko to znieśli. Zawiodłam bliskich, nie miałam prawa liczyć na ich zrozumienie, zwłaszcza że sama siebie nie potrafiłam zrozumieć. W pracy było jeszcze gorzej. Mariusz mnie unikał, koleżanki szeptały za plecami, a kiedy dowiedziano się o ślubie mojego kochanka, myślałam, że ze wstydu zapadnę się pod ziemię. Nie umiałam skupić się na swoich obowiązkach, czując na sobie potępiające spojrzenia współpracowników. Firmowa plotka głosiła, że próbowałam uwieść nowego informatyka, młodszego, zaręczonego mężczyznę… Niewiniątko normalnie, chłopiec opierający się rękami i nogami. W mieście też wrzało od coraz bardziej sensacyjnych i przykrych dla mnie domysłów. Musiałam to jednak wytrzymać, bo gdzie miałam szukać innej pracy i mieszkania? Schudłam, zbrzydłam, ale żyłam Po kilku miesiącach dostałam wezwanie na rozprawę. Jedną, potem drugą. W sądzie Adam patrzył na mnie z tą samą, znaną mi już, przerażającą bezwzględnością. Moja wina była ewidentna, nie miałam nic na swoją obronę, a on nie zamierzał mi niczego ułatwiać. Tak jak zapowiedział, rozwiedliśmy się, i to Adamowi została przyznana opieka; mnie wyznaczono dni spotkań z dziećmi. A raczej widzeń, bo odnosiłam wrażenie, że wcale się do mnie nie garną, że nawet niespecjalnie za mną tęsknią. Może ich żal był wciąż zbyt duży? Może też czuły się zdradzone, oszukane, porzucone? Tylko czy dzieci myślą w taki sposób? Dzieci po prostu tęsknią, chcą do mamy… Może Adam nastawiał je przeciw mnie… Nie pozwalał im zapomnieć, że rozpad naszej rodziny to wyłącznie moja wina, że jestem złem wcielonym. Nie wiem… Dawny Adam nigdy by czegoś takiego nie zrobił, ale ten obecny, zawzięty, zimny, zraniony zbyt mocno, mógł być do tego zdolny. Nie sądziłam, że od miłości do nienawiści naprawdę jest aż tak mały krok. Nie planował niczego naprawiać, nie zamierzał odnawiać naszych relacji, nie chciał nawet usiąść ze mną przy jednym stole i porozmawiać. O czym? O tym, że choć go skrzywdziłam, to przecież gorzko tego żałowałam. Choć się rozwiedliśmy, nadal łączyły nas dzieci i moglibyśmy pozostać przyjaciółmi, a przynajmniej nie być wrogami. Ale nie chciał się spotkać, nawet rozmowy telefoniczne ograniczał do minimum. – Nie potrafię ci wybaczyć, Aneta. Jeśli koniecznie musisz do mnie dzwonić, rób to tylko w sprawach związanych z dziećmi. Nic innego mnie nie interesuje. W moim domu rodzinnym też panowała nie najlepsza atmosfera. Rodzice nie umieli pogodzić się z tym, co zrobiłam. – Jak mogłaś rozbić własną rodzinę! Nie tak cię wychowaliśmy! – mimo upływu czasu ojciec coraz częściej wypominał mi zdradę. Miałam wrażenie, że zewsząd otaczają mnie wrogowie. W pracy, w domu, na ulicy; doszło do tego, że wstydziłam się wychodzić do sklepu po zakupy. Spotkania z synem i córką, zamiast ładować akumulatory, tylko pogłębiały mój depresyjny nastrój – dzieci nie uśmiechały się, nie przytulały i nie zwierzały tak jak kiedyś. Wyrosła między nami ściana, a ja czułam się tak, jakby widywały się ze mną z musu, bo tata i pani sędzia kazali. Kiedy pewnego dnia zobaczyłam na wyświetlaczu imię Adama, serce zabiło mi żywiej. Odebrałam prędko, z nadzieją… sama nie wiem na co. – Chcę, żebyś wyraziła zgodę na wyjazd dzieci do Niemiec – usłyszałam jego suchy ton. – Już z nimi rozmawiałem, chcą ze mną jechać. Zamarłam. – Na jak długo? – wydukałam z trudem. – Na razie na dwa lata – odparł. – Potem mogę przedłużyć kontrakt. Nie miałam innego wyjścia, tym bardziej że dzieci naprawdę cieszyły się na ten wyjazd. Spotkałam się z nimi przed biurem notariusza. – Wreszcie w szkole dzieciaki przestaną się ze mnie śmiać – wyznała Julka. – Dlaczego się śmiały? – zdziwiłam się. – Córka jednej z twoich koleżanek chodzi do klasy z Julką – przypomniał mi Adam. Moja córka posmutniała. – Mówi, że jesteś dziwką i że… – Jula! – Adam zmierzył córkę ostrzegawczym spojrzeniem. – Prosiłem, żebyś nie powtarzała jak papuga tego, co usłyszysz. Zrobiło mi się potwornie przykro. Krzywdom z powodu mojego romansu nie było końca. Nawet moje dzieci cierpiały przez plotki i wyzwiska. – Dlatego przyjąłem propozycję kontraktu – oświecił mnie Adam. Marzenie o odzyskaniu rodziny właśnie pofrunęło z wiatrem. Wyjechali, ja zostałam sama. I chociaż myślałam, że to już niemożliwe, cierpiałam jeszcze bardziej. W ciągu następnych lat pojawiły się inne skandale, więc plotki na mój temat umarły śmiercią naturalną. Mariusz z żoną przeprowadzili się do innego miasta; podobno ona dostała tam lepszą pracę. Zresztą z kochankiem nie miałam żadnego kontaktu, chociaż nieraz korciło mnie, by do niego zadzwonić. Sama nie wiem po co. Może, żeby mu o sobie przypomnieć. Żeby mu choć na chwilę zakłócić dobre samopoczucie… Adam nie odzywał się wcale. Dzieci – sporadycznie Od nich wiedziałam, że mają duże mieszkanie, chodzą do fajnej szkoły, gorliwie uczą się języka. O ojcu nie opowiadały, a ja nie miałam odwagi pytać. Ani prawa, choć byłam ciekawa, czy kogoś sobie znalazł, czy jest szczęśliwy, tak jak ja nie potrafię. Rodzice z czasem mi wybaczyli, że rozbiłam rodzinę, a przynajmniej przestali o tym gadać. Moja największa kara? Przez te wszystkie lata tęskniłam za dziećmi i za Adamem. Za moim przyjacielem od przedszkola, za moją pierwszą miłością, za moim mężem, partnerem, ojcem Julki i Piotrusia. Próbowałam spotykać się z innymi mężczyznami, jednak z żadnym z nich nie umiałam ułożyć sobie życia. Byłam jak złamane drzewo. Jakoś trwałam, i to wszystko. Po dziesięciu latach od wyjazdu do Niemiec Julka pochwaliła się przez Skype'a, że przyjeżdża do Polski z kolegą, któremu chce pokazać Kraków. Potem wygadała się, że razem z nimi przyjadą też Adam i Piotrek. Mieli zatrzymać się w Krakowie na tydzień. W pierwszym odruchu chciałam zadzwonić do Adama i poprosić o spotkanie. Do Krakowa miałam raptem godzinę drogi. Ale jak to sobie przemyślałam, uznałam, że tylko niepotrzebnie zafunduję sobie emocjonalny rollercoaster. Gdyby chciał ze mną porozmawiać, gdyby chciał się pogodzić, zrobiłby to już dawno. Tamtego popołudnia wróciłam z pracy i zamierzałam zamknąć się w swoim pokoju, tak samo, jak robiłam to od lat. Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, nawet się nie ruszyłam; wiedziałam, że otworzy mama. – Aneta! Chodź tutaj! – usłyszałam jej dziwnie napięty głos. W przedpokoju zobaczyłam Adama. Postarzał się, posiwiał, przytył, ale to naprawdę był on. Mój Adam. Mój mąż. Moje stracone szczęście. Nie umiałam inaczej o nim myśleć. Tamten fatalny w skutkach romans nie zmienił tego, że go kochałam. Patrzył na mnie z jakimś smutkiem. Już nie z gniewem, nie z bezwzględnością, raczej tęsknie. Bałam się mieć nadzieję. Nie wiedziałam, co zrobić, jak się zachować, jakich słów użyć. Serce waliło mi jak szalone. – Przejdziemy się? – zaproponował. – Tak. To była nasza pierwsza prawdziwa rozmowa od rozstania. Adam powiedział, że kompletnie nie umiał sobie poradzić z moją zdradą, z tym, co mówili ludzie w miasteczku, z cierpieniem dzieci. Mówił, że był zdruzgotany i nie potrafił się pozbierać. Jedyne, co mu pomagało, a przynajmniej tak mu się wydało, to nienawiść do mnie i karanie mnie za to, co zrobiłam. Po wyjeździe nadal czuł się zraniony, wciąż przeżywał moje kłamstwa i przeze mnie nie umiał zaufać żadnej kobiecie. W efekcie, nie mogąc mi wybaczyć, ukarał także siebie, i dzieci w jakimś stopniu również. On żył bez żony, nasze dzieci bez matki. – Zanim zrozumiałem, że jestem częściowo odpowiedzialny za rozpad naszej rodziny, nim dotarło do mnie, że wolę być nieszczęśliwy z tobą niż nieszczęśliwy bez ciebie… minęło tyle lat. Chciałem zadzwonić, spotkać się, dzieci mnie namawiały, ale bałem się, że jest już dla nas za późno. Szkoda. Teraz dopiero potrafię zrozumieć, jak bardzo ty żałowałaś, jak bardzo chciałaś cofnąć czas. I boję się, że teraz nie będziesz umiała mi wybaczyć. Ale nie chcę już więcej niczego żałować… – zawahał się, złapał moją rękę, spojrzał mi w oczy. – Dlatego, jeśli możesz, jeśli chcesz, wróć do nas, spróbujmy jeszcze raz. Nie tutaj – zastrzegł – w Niemczech. Mam tam stałą pracę, dzieci mają szkoły, przyjaciół, tam jest nasze życie, nie zamierzamy wracać do Polski. Możesz pojechać z nami? Chcesz? Tego dnia dostałam od losu drugą szansę I skorzystałam z niej. Boję się, pewnie, że się boję. Zmieniliśmy się. Nosimy w sobie blizny. Czy będziemy umieli pokochać się na nowo, takich, jakimi jesteśmy teraz? Czy odnajdziemy to, co nas kiedyś łączyło? Czy przeszłość naprawdę nie zaważy więcej na teraźniejszości? Czy w trudnych chwilach nie będziemy wypominać sobie doznanych krzywd? Czy patrząc na dzieci, nie będę żałować tych wszystkich lat, straconych z dala od nich? Nie wiem… Ale Adam ma rację, ja też wolę być nieszczęśliwa z nim, niż nieszczęśliwa bez niego. Czytaj także:„Mąż poślubił mnie, żeby odgryźć się na byłej żonie. Żyłam w jej cieniu, skazana na pogardę całej rodziny”„Tak, zdradziłem żonę. Ale jak miałem nie szukać uciech, skoro codziennie od progu witała mnie naburmuszona księżniczka?”„Kochanka syna ukradła chłopaka mojej wnuczce. Od początku wiedziałam, że jest z Romkiem tylko dla pieniędzy”
zdradziłem żonę z kolegą