zdjęcia nurka dobrej nocy
Zdjęcia stockowe【Dobrej nocy napis】⬇ Pobierz z Depositphotos - bank zdjęć i obrazków royalty-free Miliony zdjęć ze stocka do wykorzystania komercyjnego Zdjęcia Wektory Ilustracje Darmowe zdjęcia Wideo Muzyka i efekty dźwiękowe Darmowe narzędzie usuwanie tła Darmowe narzędzie usuwanie tła wideo Darmowe narzędzie skalowania
Mar 3, 2021 - This Pin was discovered by Cz Massopust. Discover (and save!) your own Pins on Pinterest
Tłumaczenie w kontekście "dobrej nocy" po norwesku: Pani, dobrej nocy: polecam mnie do swojej córki. Madam, god natt: rosar meg til datteren din.
Pobierz to Zdjęcie Premium dotyczące Dobranoc życzę Dobrej Nocy ślicznej Dziewczynce, Która Będzie Miała Dobrą Noc W Wygodnej Sypialni Dobrej Nocy I Słodkich Snów i odkryj ponad 31 Miliona profesjonalnych zdjęć stockowych na Freepik. #freepik #zdjęcie #sen #spać #spanie
Tłumaczenia " dobrej nocy " na francuski w zdaniach, pamięć tłumaczeniowa. Dziękuję bardzo za to „ dobrej nocy ”. Merci beaucoup pour ce “ bonne nuit ”. Nie miałem zbyt dobrej nocy . Je n'ai pas très bien dormi cette nuit . Gdy dotarli pod jej drzwi, kapitan życzył jej dobrej nocy i odwrócił się, aby odejść.
nonton film milea suara dari dilan 2020 full movie lk21. iStockPort Dobrej Nocy - zdjęcia stockowe i więcej obrazów Jersey - Anglia - Jersey - Anglia, Łowić ryby, Bez ludziPobierz to zdjęcie Port Dobrej Nocy teraz. Szukaj więcej w bibliotece wolnych od tantiem zdjęć stockowych iStock, obejmującej zdjęcia Jersey - Anglia, które można łatwo i szybko #:gm1219337166$9,99iStockIn stockPort Dobrej Nocy – Zdjęcia stockowePort Dobrej Nocy - Zbiór zdjęć royalty-free (Jersey - Anglia)OpisImage of Bonne Nuit Harbour at low tide with exposed rocks and wysokiej jakości do wszelkich Twoich projektów$ z miesięcznym abonamentem10 obrazów miesięcznieNajwiększy rozmiar:6396 x 4254 piks. (54,15 x 36,02 cm) - 300 dpi - kolory RGBID zdjęcia:1219337166Data umieszczenia:25 kwietnia 2020Słowa kluczoweJersey - Anglia Obrazy,Łowić ryby Obrazy,Bez ludzi Obrazy,Charakterystyka brzegu Obrazy,Dramatyczna sceneria Obrazy,Fotografika Obrazy,Gładki Obrazy,Horyzontalny Obrazy,Klif Obrazy,Krajobraz Obrazy,Krajobraz morski Obrazy,Mgła Obrazy,Morze Obrazy,Natura Obrazy,Niebieski Obrazy,Niezmącony spokój Obrazy,Otwarta przestrzeń - Ustawienia Obrazy,Pejzaże Obrazy,Pokaż wszystkieCzęsto zadawane pytania (FAQ)Czym jest licencja typu royalty-free?Licencje typu royalty-free pozwalają na jednokrotną opłatę za bieżące wykorzystywanie zdjęć i klipów wideo chronionych prawem autorskim w projektach osobistych i komercyjnych bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat za każdym razem, gdy korzystasz z tych treści. Jest to korzystne dla obu stron – dlatego też wszystko w serwisie iStock jest objęte licencją typu licencje typu royalty-free są dostępne w serwisie iStock?Licencje royalty-free to najlepsza opcja dla osób, które potrzebują zbioru obrazów do użytku komercyjnego, dlatego każdy plik na iStock jest objęty wyłącznie tym typem licencji, niezależnie od tego, czy jest to zdjęcie, ilustracja czy można korzystać z obrazów i klipów wideo typu royalty-free?Użytkownicy mogą modyfikować, zmieniać rozmiary i dopasowywać do swoich potrzeb wszystkie inne aspekty zasobów dostępnych na iStock, by wykorzystać je przy swoich projektach, niezależnie od tego, czy tworzą reklamy na media społecznościowe, billboardy, prezentacje PowerPoint czy filmy fabularne. Z wyjątkiem zdjęć objętych licencją „Editorial use only” (tylko do użytku redakcji), które mogą być wykorzystywane wyłącznie w projektach redakcyjnych i nie mogą być modyfikowane, możliwości są się więcej na temat obrazów beztantiemowych lub zobacz najczęściej zadawane pytania związane ze zbiorami zdjęć.
Długo planowany weekendowy wyjazd na wraki w okolicach Bornholmu nie był dla mnie zwykłym, weekendowym wypadem na nurkowanie. Jakkolwiek nie nurkuję od wczoraj, wyjazd ten był moim „pierwszym razem" na Bałtyku w ogóle, pierwszym razem na wrakach Bałtyku, pierwszym razem w warunkach prawie sztormowych. Ale może od początku... Gdy dostałem od Rudiego propozycję wyjazdu na wraki w okolicach duńskiej wyspy Bornholm, od razu wiedziałem, że to coś dla mnie. Jak to zwykle bywa, niebawem okazało się, czego zresztą należało się spodziewać, że przygotowania do takiego nurkowania nie będą wcale ani krótkie, ani łatwe, ani tym bardziej tanie. Sam wyjazd poprzedzony był gruntowną zmianą konfiguracji, zaopatrzeniem się w twina, dodatkowe automaty, węże, stage'a, zmianą komputera nurkowego, itd., nie mówiąc już o przygotowaniu teoretycznym. Po kilku tygodniach przygotowań, jak również poszukiwania dokumentacji wraków, które planowaliśmy odwiedzić, nadszedł czas wyjazdu. 19 września 2008 roku dla niemałej liczby uczestników naszej wyprawy był cokolwiek pechowy - od rana Rudi odbierał telefony osób, które z takiego czy innego powodu rezygnowały z wyjazdu. Paweł nabawił się anginy, koleżanka zapalenia gardła, komuś innemu nawalił transport, ktoś nie chciał jechać bez kogoś... Gdy wyjeżdżaliśmy z Warszawy około kierując się do Kołobrzegu, wiadomo było, że nie jedzie już 5 osób. Z przewidzianych 20 zrobiło się 15. Jakby tego było mało, koło Człuchowa zadzwoniła jeszcze jedna ekipa informując, że zabraknie kolejnych czterech. „Katastrofa" pomyślałem, widząc oczyma wyobraźni widmo odwołanego wyjazdu i powrót w środku nocy zza Człuchowa do Warszawy, tylko po to, żeby powiedzieć wszystkim „Fajnie się jechało, ale nic z tego nie wyszło, bo za mało chętnych...". I wtedy stała się rzecz, na którą oczywiście w cichości ducha liczyłem, ale której nie mogłem oczekiwać - Rudi się żachnął: „Cholera, 9 osób próbuje mnie od tego wraku odciągnąć, już trzeci raz mam na niego płynąć. Nie ma takiej siły, która mnie teraz odciągnie! A niech to szlag, jedziemy, trudno, muszę na nim zanurkować!" Chodziło oczywiście o „Chińczyka"... Pomyślałem „Dobra nasza, płyniemy". Prognoza pogody na sobotę była nawet korzystna, wiatr 2 do 3oB, spokojne morze, przejaśnienia, czasem przelotne opady. Natomiast z niedzielą to już trochę gorzej - zapowiadał się sztorm... Dotarliśmy do Kołobrzegu około Miasto niczym nie przypominało tętniącego życiem nadmorskiego ośrodka turystycznego, podobne było raczej do okolic ulicy Brzeskiej, i to właśnie po Zanim grupa się zebrała na pokładzie „Doktora Lubeckiego", było już grubo po północy. Przewidywany czas płynięcia na pozycję „Chińczyka" wynosił około 12 godzin, zapowiadał się więc stosukowo długi rejs. Ostatecznie ruszyliśmy około 1 w nocy. Teraz trochę o „Chińczyku" „Fu Shan Hai" - chiński masowiec o wyporności ton, długości 225 m, szerokości 32,2 m i zanurzeniu 13,6 m, w drodze z Łotwy do Chin, z ładunkiem niemal ton nawozów, uległ kolizji z pływającym pod banderą cypryjską kontenerowcem „Gdynia" (100,6 m długości, 16,6 m szerokości, 6,36 m zanurzenia). Do kolizji doszło 31 maja 2003 roku o godzinie 12:18, na pozycji 55° N - 014° E, przy widoczności sięgającej 16-18 km i ładnej pogodzie, po tym jak „Gdynia" próbowała skrętem na prawą burtę minąć „Fu Shan Hai" za rufą. Niestety w tym czasie „Fu Shan Hai" zatrzymał już silniki, co prawdopodobnie na tyle zredukowało jego prędkość, że manewr ominięcia nie miał szans powodzenia. „Gdynia" uderzyła „Fu Shan Hai" w lewą burtę, przy pełnej prędkości, pod kątem około 90o, między 1 a 2 ładownią. Uszkodzenia „Gdyni" były stosunkowo niewielkie, gdyż jest to okręt o budowie spełniającej wymogi klasy lodowej E1 (czyli przystosowany do kruszenia pokrywy lodowej o określonej grubości) - patrz zdjęcia. „Fu Shan Hai" ostatecznie zatonął o godzinie Ze względu na toksyczną zawartość ładowni, wrak otwarto dla nurków dopiero wiosną 2007 roku. Wrak leży na głębokości niemal 70 m, na niewielkim stoku, dach nadbudówki znajduje się na głębokości około 30 m. Dopływamy. Trochę pochmurno, wstydliwie, co jakiś czas zza chmur wygląda słońce. Nie pada. Morze jest spokojne, fala ma może z pół metra, wiatr też nie przyprawia o zawrót głowy. Na pozycję wraku dotarliśmy około godziny ale bez mała godzinę zajęło załodze skuteczne umieszczenie na wraku prosiaka z liną opustową. Pierwsze zejście na „Chińczyka"... Po linie opustowej sprawnie opadliśmy na głębokość 30 m, gdzie znajdował się „prosiak", czyli przy maszcie radarowym, na dachu nadbudówki. Za pierwszym razem mieliśmy w planie opłynąć nadbudówkę, zajrzeć tu i ówdzie, rozejrzeć się i zdecydować, co robimy za następnym zanurzeniem. Pierwsze wrażenie - ciemno. Naprawdę ciemno. Choć patrząc w górę widać było trochę typowej, zielonej bałtyckiej poświaty, to bez mocnego światła (dwóch) nie ma czego tutaj szukać. Ale widoczność w sumie dobra - nawet 12-15 m. Ogólne wrażenie wraku - niemal w całości obrośnięty drobnymi małżami, pokryty osadami, w przeciwieństwie do tego, jak wyglądał jeszcze rok temu, gdy pierwsi nurkowie nań zeszli, kiedy to jaśniał jeszcze piękną bielą. Opływając nadbudówkę, kolejno zwiedziliśmy galerie, schody i przejścia pozwalające załodze poruszać się wokół nadbudówki, minęliśmy drzwi wejściowe do sterówki okrętu. W pewnej chwili, przy jednym z okien, chcąc zajrzeć do środka, Rudi postanowił zetrzeć trochę osadów z szyby... Osady na szybie były, owszem, ale przylepione do pokaźnej warstwy gęstego oleju paliwowego, którym upaprał sobie rękawice, skafander i aparat... Dochodzimy tutaj do rzadko omawianej kwestii, przynajmniej w gronie nurków, mianowicie skażenia środowiska. Poszukałem trochę danych na ten temat - w chwili kolizji na pokładzie „Fu Shan Hai" znajdowało się 1672 tony oleju paliwowego oraz 110 ton oleju napędowego. 600 ton paliwa znajdowało się w uszkodzonych podczas kolizji zbiornikach na lewej burcie. Olej stopniowo wyciekał z wraku, a spowodowane przezeń skażenie objęło znaczny odcinek wybrzeża Szwecji oraz okoliczne wyspy duńskie, nie wspominając o skażeniu samego morza (modelowanie skażenia w czasie dostępne jest tu: Nacieszywszy się jeszcze widokiem wielkiego panelu z nazwą okrętu, sprzętu GPS, wieży radarowej, powoli wynurzyliśmy się, spędzając na dekompresji ponad 20 minut. Dwie godziny po wyjściu, po dobrym obiedzie, wskoczyliśmy do wody na drugie nurkowanie. Tym razem w planie była penetracja nadbudówki. Ponownie opadliśmy na 30 m, opływając nadbudówkę obejrzeliśmy kosze znajdujące się na krańcach nadbudówki, wiszące poza obrysem pokładu okrętu, również gęsto porośnięte. Płynąc w kierunku wejścia do sterówki opadliśmy na 43 m - Rudiemu zacięła się lampa błyskowa, a ja czekając, aż coś na to poradzi, miałem okazję poświecić w dół, w kierunku pokładu - ku mojemu zaskoczeniu pojawiła się pokrywa ładowni, oraz wyraźny kształt pierwszego dźwigu. Ale zasady są zasadami, więc mimo ogromnej chęci odpuściłem opadnięcie na 50 m i fotografowanie dźwigu i urządzeń znajdujących się na pokładzie. Będę miał przynajmniej powód, żeby tam wrócić!! Następnie udaliśmy się do drzwi z boku sterówki, co by do niej wejść. Widoczność była dobra, trochę osadów podniesionych po przepłynięciu kilku współtowarzyszy. W sterówce tablice rozdzielcze, walające się krzesła, urządzenia nawigacyjne, tu i ówdzie porozrzucane panele LCD, koło sterowe. Okna sterówki od środka pokryte są gęstą mieszanką oleju i osadów - broń Boże dotykać!! Wychodząc ze sterówki skierowaliśmy się ku tyłowi nadbudówki, napotykając po drodze wybite okno pomieszczenia radiooperatora - w pomieszczeniu lekki bajzel, jak zresztą wszędzie, z telefonami wiszącymi na kablach wpiętych do ściany i odpadającymi panelami kryjącymi przewody wentylacyjne. Wydawało się, że minęła chwila, a tu pod wodą jesteśmy już od prawie 40 minut. Komputer szaleje, karą za zbyt krótką przerwę i zbyt długie napawanie się widokami jest wskazanie „ASC TIME 43 MIN".... na szczęście po przełączeniu na Nitrox spada teoretycznie do 26 minut, ale i tak z wody wychodzimy po godzinie i 15 minutach.... Nareszcie odpoczynek - płyniemy do małego portu Hasle, w którym psa z kulawą nogą nie ma, a wyprawa po piwo i batony okazuje się niemal wyprawą po złote runo.... Ale w porcie śpi się dobrze, i trzeba było to wykorzystać, w końcu jutro mamy płynąć - o ile pogoda nie nawali - na radziecką łódź podwodną, która zatonęła w 1956 roku. Jest to radziecka łódź podwodna klasy Whiskey, której numeru taktycznego nie udało mi się odnaleźć (a jak się okazuje, ruskich łodzi podwodnych na dnie Bałtyku trochę jest, z czego przynajmniej trzy wokół Bornholmu). Odnaleziony w 1989 roku, zatonął w 1956 roku po nieudanej próbie holowania z głębokości 25 m i ostatecznie spoczął w miejscu, w którym znajduje się dziś, na głębokości około 38-39 metrów, dzięki czemu mamy teraz fajny wrak do oglądania. Ten 76-metrowy wrak jest w pełni zachowany, choć skorodowany, leży około 2 mil od Vang na głębokości do 39 m, na płaskim, piaszczystym dnie, przechylony jest na prawą burtę pod kątem około 45-50o od pionu. Wychodzimy z portu około 6 rano, a morze zrobiło się niespokojne, fala ma około 1 - 1,5 metra, wiatr się wzmaga. Około jesteśmy na pozycji, tym razem prosiak za pierwszą próbą ląduje na pokładzie wraku, rozpoczynamy schodzenie. O jesteśmy w wodzie, tym razem nie jest już tak przyjemnie, fala się wzmaga, po wejściu do wody do liny trzeba dopłynąć dobre 10-15 metrów, co przy wietrze w jedną i prądzie w drugą stronę wcale nie jest łatwe. Chwilami nie widać boi, chwilami z oczu niknie „Doktor Lubecki"... Zanurzamy się, kontrola na 6 m, następnie „dzida" w dół, opadamy przy miernej widoczności na 33 m, w okolicę kiosku, gdzie widoczność się wyraźnie poprawia i sięga 10-12 metrów. Rozpoczynamy opływanie wraku. Kierujemy się w lewo, ku dziobowi. Pierwsze, na co trafiamy, to otwarte na oścież wejście do wnętrza okrętu, ale z powodu białawej zawiesiny widoczność wewnątrz nie przekracza 0,5 metra. Kierując się ku dziobowi opływamy z prawej strony kiosk, trafiając po prawej burcie na dziób, gdzie na piaszczystym dnie leży... kotwica. Czy jest to kotwica własna tej łodzi? Być może, gdyż stopień jej skorodowania podobny jest do reszty okrętu. Wychodzimy na lewą burtę i sunąc ponad pokładem natrafiamy na otwór, który zapewne był miejscem, w którym znajdowała się platforma 25 mm działa pokładowego (jest to okręt z 1950 roku, wtedy produkowano serię Whiskey I, z taką właśnie konfiguracją działa). Pamiętajmy, że klasa Whiskey (zwłaszcza w tamtym okresie), była po prostu słabszą wersją niemieckiego U-boota Typ XXI z II wojny światowej... ;-). Mijamy zbiorniki ze sprężonym powietrzem, służące do opróżniania komór balastowych, następnie dopływamy do robiącego duże wrażenie kiosku. Rudi próbuje wejść do włazu na szczycie kiosku - na szczęście miał na sobie za dużo sprzętu... Płyniemy w kierunku rufy, gdzie po pewnym czasie natrafiamy na fantastyczne widoki lewej śruby napędowej wraz z usterzeniem. Po chwili ruszamy z powrotem, mija już 25 minut pod wodą, komputer znów chce, żebym się najlepiej utopił... no bo jak interpretować fakt, że komputer znów chce, żebym pod wodą siedział jeszcze 20 minut?? Wyjście na powierzchnię to nic w porównaniu do wyjścia na pokład „Doktora Lubeckiego" przy 2 - 2,5 metrowej fali... Szybka (zaplanowana) wymianka sprzętu - ja biorę wszystkie stage, Rudi bierze mój aparat - i podchodzimy do pływającej po okręgu łodzi. Można powiedzieć, że jak zwykle miałem szczęście - fala po prostu posadziła mnie na kolanach w koszu windy, a Czarek zgrabnym ruchem włączył wyciągarkę - po 10 sekundach byłem już na pokładzie. Następnie wyszedł Rudi, nie bez trudności - ten mój aparat to mało poręczne urządzenie.... Oddychamy spokojnie, sprzęt zdjęty z grzbietu, ostatni koledzy wychodzą z wody, powoli klarujemy klamoty. Kapitan wykonuje koło w celu wyciagnięcia prosiaka, liny i boi, gdy w pewnym sensie nagle, przynajmniej dla nas, obok pojawia się masowiec, kalibru „Chińczyka", pusty, sunący prosto przez pozycję naszych boi.... Pamiętając zanurzenie takiego kolosa na pusto (około 7 m), przystanek dekompresyjny na 6 m nie należałby do przyjemnych.... Wtedy też uświadomiłem sobie, że gdyby pojechało jednak 20 osób, część z nas mogłaby jeszcze w tym czasie być pod wodą i wisieć na dekompresji... Brrrr, aż strach pomyśleć. Pozostała już tylko droga do domu... Gdy wypłynęliśmy zza wyspy, uderzył w nas silny boczny wiatr (7-8oB) oraz narastająca fala, mierząca w porywach nawet do 4 m. Wyobraźcie sobie - do Kołobrzegu 7 godzin jazdy bokiem do fali i wiatru.... Na samą myśl jeszcze mi się teraz w głowie kiwa.... Pominę już rekordowe 5 godzin jazdy do Warszawy, okupione jednym tylko mandatem. Jedno tylko zdanie podsumowania - w sumie miałem szczęście i do pogody, i do widoczności, ale jeśli będzie okazja wrócić na „Chińczyka", piszę się na to bez dwóch zdań. Tu fragment jak Fu Shan Hai szedł na dno Galeria zdjęć: Tekst i zdjęcia: Maciej Pliszkiewicz Zdjecia dodatkowe: Rudi Stankiewicz, Michał Piechocki oraz materiały internetowe Masz pytania? Wystarczy, że do nas napiszesz lub zadzwonisz: Bestdivers@ Tel. (+48) 601321557 / (+48) 698529073
W nocy nad zachodnią Polskę zacznie wkraczać strefa chłodnego frontu atmosferycznego - informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Chłodne powietrze będzie przesuwać się na wschód i wypierać gorące. Na linii frontu synoptycy przewidują burze. Jak mówiła synoptyk IMGW Ewa Łapińska, ochłodzenie nadejdzie od północnego zachodu. Późnym wieczorem większe zachmurzenie będzie w Świnoujściu i w Szczecinie. W nocy będą tam występowały przelotne opady deszczu i burze. "Burze będą związane z kolejnym frontem atmosferycznym, który będzie przemieszczał się przez Polskę z północnego zachodu w głąb kraju" - mówiła synoptyk. "Dlatego wtorek będzie ciekawy pogodowo, bo będziemy w strefie frontu, na wschodzie będzie jeszcze gorące zwrotnikowe powietrze i około 30, nawet 33 stopni Celsjusza na Podkarpaciu, natomiast na zachodzie, za frontem, już nieco chłodniej - 24, 25 stopni" - powiedziała Ewa Łapińska. Burze lokalnie mogą być gwałtowne, z silniejszym deszczem. Synoptycy przewidują, że podczas burz spadnie w centrum i na północy kraju około 15-20 milimetrów deszczu, na południu Polski do 30-35 milimetrów. Kolejne dni będą nieco chłodniejsze. W środę i w czwartek termometry wskażą maksymalnie 25 stopni Celsjusza w centrum, 20 nad morzem i 26 na południu kraju.
Stare powiedzenie mówi, że fotografia może zastąpić tysiąc słów. Wszystko jednak może się zmienić w jednej chwili, jeśli poznamy drugą stronę historii opowiadanej przez zdjęcie. Zdjęcia z tej kolekcji na pierwszy rzut oka wydają się zwyczajne, ale za każdym z nich kryje się morderstwo. Zakręcone alibi 19-letni Alan Hruby opublikował na Instagramie to zdjęcie, wykonane w Ritz-Carlton, z podpisem: „Bez tych dwóch słodziaków studia nie byłyby tak dobre”. Facet chodził na imprezy z przyjaciółmi i zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, chociaż dwa dni wcześniej zastrzelił swoich pan>
Naucz się nurkować w łatwy i ciekawy sposób, zgodnie z programem i standardami Scuba Schools International i uzyskaj uznawany na całym świecie certyfikat do nurkowania. Skontaktuj się z Ohrid 4U, aby umówić się na jedno z poniższych ustaleń. CENA SCUBA DUIK: 49 € TRY SCUBA DIVING to półdniowy program, który jest idealny dla osób, które są zainteresowane jak to jest oddychać pod wodą i poznać podwodny świat. Aby upewnić się, że że turyści czują się komfortowo, instruktorzy nurkowania omówią podstawy poruszania się, sygnałów i sprzętu nurkowego, który będzie używany podczas nurkowania. Nurkowanie odbywa się po prawej stronie Zatoki Kości, w pobliżu osady archeologicznej, na głębokości 5-8 metrów. Nurkom przez cały czas towarzyszy instruktor. Na zakończenie tej wycieczki turyści otrzymują otrzymują dyplom uznania Try Scuba. W pakiecie: - Instruktaż - Pełny sprzęt do nurkowania - Kontrola końcowa przed nurkowaniem - Nurkowanie w pobliżu Zatoki Kości - Dyplom uznania - Całkowity czas trwania: 1 godzina 30 minut Cena: 49 EUR / 3099 DEN za osobę TRIAL ARCHEOLOGICZNY - to półdniowy program, który obejmuje wszystkie elementy programu Try nurkowania, gdzie dodatkowo nurkowanie odbywa się bezpośrednio nad miejscem prehistorycznym gdzie turyści mają niepowtarzalną okazję doświadczyć środowiska, w którym 6000 lat temu znajdowała się starożytna osada. gdzie 6000 lat temu miała miejsce starożytna osada. W ramach specjalnego pakietu liderzy nurkowania będą robić podwodne zdjęcia zdjęcia i filmy podczas nurkowania. Głębokość nurkowania jest ograniczona do maksymalnie 8 metrów, a turyści przez cały czas znajdują się pod opieką instruktora. Na zakończenie tej wycieczki turyści otrzymują Dyplom uznania Archeologicznej Próby Nurkowania. Jest to nasza najczęściej sprzedawana wycieczka i 99% turystów domaga się jej. W pakiecie: - Instruktaż - Pełny sprzęt do nurkowania - Kontrola końcowa przed nurkowaniem - Nurkowanie w osadach prehistorycznych - Podwodne filmy i zdjęcia (bez ograniczeń) - Dyplom uznania - Całkowity czas trwania: 1 godzina 30 minut Cena: 59 EUR / 3699 DEN za osobę. WYCIECZKI SNORKELINGOWE są doskonałą alternatywą dla nurkowania próbnego. Wycieczki prowadzone są w Bay of The Bones na płytkim obszarze wokół prehistorycznej osady. Minimum 5 osób jest Aby wycieczka mogła się odbyć, potrzeba minimum 5 osób. W pakiecie : - Instruktaż - Sprzęt ABC (maska, rurka, płetwa) + *kombinezon (opcjonalnie) - Wycieczka wokół osady - Całkowity czas trwania: 30 minut Cena: 19 EUR / 1199 DEN za osobę. PRYWATNE(VIP) NURKOWANIE / SNORKELING - Wszystkie nasze wyprawy możemy zaoferować jako prywatne wyprawy z osobistym przewodnikiem tylko dla nurka. Wycieczki mogą być szyte na miarę i dostosowane do warunków i potrzeb nurka. Niektórzy ludzie lubią unikać grup nurków i chcą nurkować tylko z przewodnikiem, Może potrzebują czasu na zrobienie idealnego zdjęcia, a może potrzebują planu na romantycznej okazji na oświadczyny, urodziny lub inną specjalną okazję. Nasz zespół z przyjemnością i sprawi, że te chwile będą niezapomniane. Cena: 79 EUR / 4799 DEN za osobę. WYCIECZKI NURKOWE DLA CERTYFIKOWANYCH NURKÓW - Nurkowanie w różnych miejscach według życzenia nurka w zależności od poziomu doświadczenia i posiadanego certyfikatu. Różnorodne nurkowania nocne, nurkowania głębokie, nurkowania archeologiczne, nurkowania na wrakach i ścianach, nurkowania w źródłach, nurkowania z łodzi. Maksymalna głębokość rekreacyjna według standardów międzynarodowych wynosi 40 metrów. CENNIK DLA CERTYFIKOWANYCH NURKÓW - JEŚLI NURKOWIE PRZYNOSZĄ WŁASNY SPRZĘT (bez zbiornika i ciężarków) Cena za jedno nurkowanie: 25 EUR / 1599 DEN - JEŚLI NURKOWIE WYPOŻYCZĄ PEŁNY SPRZĘT Z CENTRUM NURKOWEGO 1 nurkowanie - 45 EUR 2 nurkowania - 90 EUR (jedno z tych nurkowań odbywa się na osadzie archeologicznej) Pakiet 3 nurkowań - 115 EUR Pakiet 5 nurkowań - 170 EUR Pakiet 10 nurkowań - na życzenie - Zwiedzanie podwodnej osady archeologicznej jest płatne dodatkowo 10 euro do ceny normalnego nurkowania (jest to już wkalkulowane w pakiety nurkowe) Open Water Diver (kurs) - jest to najczęściej reprezentowana na świecie kategoria nurkowania dla początkujących. Oznacza to, że nurek ma opanowane podstawy teoretyczne i techniki nurkowania z samodzielnym sprzętem nurkowym. Kurs składa się z 6 zadań teoretycznych, 6 zadań praktycznych w wodzie zamkniętej i 4 zadań praktycznych w wodach otwartych. i 4 zadań praktycznych na wodach otwartych. Nurkowanie odbywa się w parze z innym nurkiem, do głębokości 18 metrów. Kursy są prowadzone i certyfikowane przez Scuba School International. Cena: na zapytanie Usługi dodatkowe: - Zdjęcia i filmy podwodne (bez ograniczeń) Cena : 10 euro od osoby - Wypożyczenie GoPro Cena: 20 euro - Wypożyczenie maski z soczewkami recepturowymi Cena : 10 euro Wymagania: - Każdy turysta musi potwierdzić, że jest w dobrym stanie zdrowia, aby móc realizować program. - Minimalny wiek uczestnika to 10 lat. - Zakaz spożywania alkoholu przed nurkowaniem lub spożywania dużych ilości alkoholu w nocy przed nurkowaniem. - Zakaz latania samolotem przez co najmniej 12 godzin po nurkowaniu. WAŻNE: Jesteś zobowiązany do poinformowania nas z wyprzedzeniem, jeśli twój stan zdrowia może zostać uszkodzony przez nurkowanie.
zdjęcia nurka dobrej nocy